środa, 19 lutego 2014

12. "Maraton filmowy uważam za otwarty!"

- Cześć i czołem! - wydarli się jednocześnie chłopcy, gdy tylko zobaczyli mnie wchodzącą do pokoju.
- Hej wszystkim! Mam nadzieję, że Monika nie sprawiała kłopotów, co? - przywitałam się i usiadłam obok nich na kanapie.
- Nat, przypominam ci, że nie jestem dzieckiem. - Monia posłała mi mordercze spojrzenie.
-No cóż, wiele na to wskazuje.. - przekomarzałam się z nią, a chłopcy przyglądali się temu wszystkiemu z rozbawieniem.
- Coś widzę, że będziemy mieli ze sobą wiele wspólnego. - powiedział Max z uśmiechem. I tak się zaczęła nasza rozmowa "Jak pogrążyć wszystkich wokół?". Gadaliśmy o różnych wpadkach, które się nam przydarzyły. Monika śmiała się i opowiadała razem z nami, ale tej radości  nie było widać w jej oczach.
- Monia, musimy porozmawiać.. - powiedziałam poważnie, a w pokoju zapanowała cisza.
- Coś się stało? - spojrzała na mnie, trochę zaniepokojona.
- To ciebie chcę się o to właśnie spytać. Widzę, że coś się stało i na pewno nie było to coś dobrego. Po prostu się o ciebie martwię. - przyglądałam się jej uważnie.
- Jak się domyśliłaś? Myślałam, że nic po mnie nie widać.. - mruknęła, opuszczając głowę i z wielkim zainteresowaniem przyglądając się czubkom swoich butów.
- Jestem twoją przyjaciółką, przypominam ci jeśli zapomniałaś. Widzę , że coś jest nie tak nawet gdy świetnie grasz szczęśliwą. Przede mną nic nie ukryjesz. - oczy Moniki zaszkliły się.
- To.. to wszystko przez Rafała, on.. on.. - próbowała mi wytłumaczyć, powstrzymując łzy. Nawet nie musiała kończyć, bo zrozumiałam co zrobił.
- O Boże, Moniś... tak mi przykro... - wyszeptałam. Gdy tylko to powiedziałam, od razu tego pożałowałam. Łzy zaczęły spływać jej po policzkach a z ust wyrwał się cichy szloch. Nathan który siedział obok niej, przytulił ją i próbował uspokoić. Schowałam twarz w dłonie, nie mogłam patrzeć na jej smutek.
- Zabiję go. Jak tylko go zobaczę, zabiję. - powiedziałam cicho, czując narastający we mnie gniew. - Idę zadzwonić do tego.. tego.. ugh!
Wstałam, wyciągnęłam telefon z kieszeni i już miałam wychodzić z pokoju, gdy poczułam jak ktoś łapie mnie za rękę. Odwróciłam się i spojrzałam w zaczerwienione oczy przyjaciółki.
- Nie, proszę.. - wyszeptała, patrząc na mnie błagalnie. Z westchnieniem włożyłam telefon z powrotem do kieszeni i przytuliłam ją mocno. Całej tej sytuacji przyglądali się chłopcy, a ich twarze były pełne współczucia. Mnie to jednak nie obchodziło, cały czas myślałam tylko o tym co zrobię temu gnojkowi jak go zobaczę. Gdy dostatecznie obie się uspokoiłyśmy, wypuściłam przyjaciółkę z objęć i zapytałam:
- No to chyba z naszego maratonu filmowego nici, co?
- Ani mi się śni! MUSIMY oglądnąć te filmy, tak na to czekałam!- wykrzyknęła w odpowiedzi, całkowicie zapominając o tym, że jeszcze przed chwilą płakała. Spojrzałam na nią zdezorientowana, a ona uśmiechnęła się lekko.
- O czym wy mówicie dziewczyny? - do rozmowy wtrącił się Tom, spoglądając ciekawie to na mnie, to na Monikę.
- Miałyśmy dzisiaj oglądać wszystkie filmy, które kiedyś kupiłyśmy i nie miałyśmy okazji ich zobaczyć. - wytłumaczyłam, a jemu zaświeciły się oczy.
- Ja się na to piszę! - wykrzyknął, a po chwili dodał z miną Bambi. - Bo mogę z wami te filmy oglądnąć, prawda?
- Oczywiście, wszyscy możecie jeśli tylko macie na to ochotę. - powiedziała Monika, patrząc z rozbawieniem jak na twarze chłopaków wstępują duże uśmiechy.
- To w takim razie, wszystko zrobimy u nas. Idźcie tylko po te płyty i co tam jeszcze chcecie. - odpowiedział Max, kierując się do kuchni. Gdy wrócił, w rękach trzymał kilka opakowań z ziarnkami kukurydzy. - I przy okazji mogłybyście zrobić popcorn? Bo wiecie, nasza mikrofalówka na razie nie jest  w stanie tego zrobić...
Monika parsknęła śmiechem, a reszta zaczęła się głupkowato uśmiechać.
- Okej, nie wnikam. - spojrzałam na nich dziwnie. - Ale jasne, możemy. Poczekajcie tylko na nas chwilkę.
Oni pokiwali głowami, a my wyszłyśmy na dwór. Szybko pobiegłyśmy do domu, przebrałyśmy się w rzeczy, w których miałyśmy zamiar spędzić noc u chłopaków. Wzięłyśmy płyty i włożyłyśmy popcorn do mikrofali. Gdy wszystko już było gotowe, zamknęłyśmy drzwi na klucz i wróciły do chłopaków. Banda już przygotowała się do seansu. Poodsuwali sofy robiąc miejsce przed ekranem. Na podłodze leżały rozłożone koce, kołdry i poduszki. Telewizor był włączony. Na stoliku leżały półmiski z owocami, chipsami, czekoladą i z czym sobie jeszcze człowiek zażyczy. Obok tego wszystkiego stało też kilka butelek z napojami. Sami chłopcy siedzieli na kanapach przysuniętych do ściany i o czymś zawzięcie dyskutowali.
- Widzę, że nie próżnowaliście gdy nas nie było. - cała piątka podskoczyła na dźwięk mojego głosu. Szybko jednak się opanowali i uśmiechnęli w naszą stronę promiennie.
-Panie i panowie, Pierwszy Maraton Filmowy uważam za otwarty! - powiedział grobowym głosem Jay. Wszyscy wybuchliśmy na te słowa śmiechem i rozłożyliśmy się na podłodze. Ja wylądowałam między Tomem (Monika posłała mi spojrzenie "Niech Bóg mnie chroni") a Jay'em. O moje nogi leżał oparty Siva. Monika trafiła pomiędzy Nathana a Maxa, o którego się oparła. Po pierwszych trzech filmach nie spałam tylko ja i Nath. Nagle w mojej głowie zaświeciła się lampka. Wstałam próbując nie budzić Toma, który położył mi głowę na brzuchu. Nie wiem jak to zrobiłam, ale jakoś mi się to udało. Zawołałam do siebie Nathana i poszłam do kuchni. Zdezorientowany chłopak ruszył za mną. Oparłam się o blat i nie owijając w bawełnę, zapytałam:
- Jak to się stało, że Monika wylądowała u was?
Nathan, trochę zmieszany opowiedział mi wszystko, od samego początku.
- Nawet nie wiem jak mam ci dziękować. - westchnęłam i przytuliłam go do siebie. - Gdyby nie to, że się nią zająłeś, mogłaby zrobić coś głupiego...
- Nie masz za co, zrobiłem to co każdy by zrobił na moim miejscu. - wzruszył ramionami, zawstydzony.
- Nie byłabym tego taka pewna. - wymruczałam do siebie, tak by tego nie usłyszał.
- To co? Może już do nich wrócimy? Ktoś musi ich w końcu obudzić, by nie przespali całego seansu. - uśmiechnął się ciepło. Pokiwałam głową na znak zgody i poszliśmy do salonu. Skończyło się jednak na tym, że nie dało się ich dobudzić, więc daliśmy sobie z tym spokój. Wyłączyliśmy telewizor i wróciliśmy na swoje miejsca. Tom od razu przylgnął do mnie i zaczął mamrotać coś o papugach. Nie rozumiem tego gościa. " Nie tak sobie wyobrażałam to wszystko. No, ale mówi się trudno." - pomyślałam, zamykając oczy i układając się wygodniej. Po chwili już spałam.


Gdy tylko się obudziłam, spojrzałam na zegarek stojący obok mnie. Była godzina dziewiąta, a wszyscy jeszcze smacznie spali. Brakowało tylko Sivy, który mignął mi przed oczami w drzwiach od kuchni. Delikatnie zepchnęłam z siebie chrapiącego Toma i wstałam. Poczułam zapach jajecznicy wydobywający się z kuchni i się uśmiechnęłam. Obróciłam się tylko by spojrzeć na Monikę i o mały włos, a parsknęłabym śmiechem. Leżała z głową położoną na piersi Sykesa, który obejmował ją w pasie. Max leżał obok nich, zwinięty w kłębek i trzymał moją przyjaciółkę za rękę. Cała trójka miała błogi wyraz twarzy. "Ta to potrafi się w życiu ustawić" - pomyślałam i spojrzałam z rozbawieniem oraz lekkim niesmakiem na Parkera, który aktualnie przytulał się do stóp śpiącego Jay'a. Szybko jednak otrząsnęłam się i poszłam do pomieszczenia z którego wydobywał się piękny zapach robionego śniadania. Tak jak myślałam zastałam tam Sivę, który stał nad patelnią z jajecznicą i nucił pod nosem "Gold Forever".
- A ty czemu nie śpisz? - spytałam się głośno, a on podskoczył ze strachu.
- To samo mógłbym zapytać ciebie. - zapytał z uśmiechem.
- Obudziło mnie głośne chrapanie Toma. - wzruszyłam ramionami a on ze zrozumieniem pokiwał głową.
- Masz ochotę na jajecznicę?
- Z chęcią. - odpowiedziałam. - To może przygotuje stół do śniadania, bo reszta jak wstanie na pewno też będzie głodna. 
Nie czekając na odpowiedź, wyjęłam z szafek potrzebne rzeczy i ruszyłam do jadalni. W momencie gdy wszystko zrobiłam i podziwiałam moje dzieło, przyszedł Siva prosząc bym pomogła mu w rozkładaniu jedzenia. Kiedy zrobiliśmy co musieliśmy, udałam się do salonu obudzić resztę. Nie powiem, że zrobiłam to łagodnie. Na stoliku obok kanap leżało radio, więc włączyłam i dałam głos na maxa. Poskutkowało. Wszyscy podskoczyli przerażeni tym nagłym hałasem, a ja turlałam się po podłodze z ich min wyrażających jedno: zemszczą się i jeszcze będę ich błagać o litość. Szybko się pozbierałam z ziemi by od nich uciec, jednak Jay był jeszcze szybszy. Złapał mnie w pasie i przerzucił przez ramię. Krzyczałam, wyrywałam się i biłam go moimi piąstkami po plecach jednak to wywołało u niego tylko śmiech. Ktoś wyłączył muzykę. Loczek postawił mnie przed resztą na ziemi, jednak dalej trzymał w uścisku bym nie uciekła.
- I co my mamy z tobą zrobić? - zapytała ze złośliwym uśmieszkiem Monika, okrążając mnie i Jay'a.
- Nic? Bo pomagałam zrobić dla was śniadanie? - zasugerowałam, myśląc że może odpuszczą.
- Tak łatwo się nie wywiniesz. Musisz ponieść karę za to co zrobiłaś. - tym razem odezwał się Tom.
- No dobra, możecie się na mnie zemścić okej? Ale później bo śniadanie jest już gotowe. PRAWDA SIVA? - ostatnie zdanie wykrzyczałam w stronę kuchni. 
- Tak, to prawda. Więc zostawcie ją i chodźcie jeść bo wam wystygnie. - Mulat wystawił głowę przez drzwi, a ja posłałam mu pełne wdzięczności spojrzenie.
- No doobraa.. - mruknęli w odpowiedzi.
- Ale nie myśl, że to koniec. Poczekamy na odpowiedni moment. - powiedział Max, a reszta zgodnie pokiwała głowami i ruszyli w stronę jadalni.
- Emm.. Jay? Mógłbyś mnie już puścić? - zapytałam nieśmiało, a on szybko spełnił moje polecenie, robiąc się czerwony na twarzy. Lekko zmieszana udałam się razem z nim za tamtą bandą. Przy jedzeniu było dużo zabawy, a w szczególności gdy Siva wypluł jajecznicę na podłogę bo Tom powiedział coś zabawnego, a on nie mógł powstrzymać od śmiechu. W pewnym momencie zadzwonił mój telefon. Przeprosiłam wszystkich i wyszłam z pomieszczenia.
- Tak słucham?
- Witam, tutaj Wiliam Grace, właściciel sklepu muzycznego przy ulicy Apple Street 28. Czy mam przyjemność rozmawiać z panią Natalią Lewandowską? - zapytał mój szef oficjalnym tonem.
- Tak, zgadza się. - odpowiedziałam zaskoczona.
- Chciałbym by przyszła pani dzisiaj o godzinie piętnastej do mnie do gabinetu, mam do pani sprawę.


___________________________

Przepraszam, że mnie tyle nie było. Niestety nie mam nic na swoje usprawiedliwienie i przychodzę tutaj z nowym rozdziałem i prośbą o przebaczenie. :c Wszystkie rozdziały które przegapiłam, teraz będę czytać i je skomentuje. Muszę to wszystko nadrobić. :) Jeszcze raz was bardzo przepraszam. :c Ale na szczęście mam ferie, więc rozdział postaram się dodać jak najszybciej. :3


Do następnego,
Natalie ♥

2 komentarze:

  1. Zajebisty :D Aż mi się mordka cieszy :D huehue :D Niewiem co jeszcze pisać, ale wydaje mi się że ten jej szef to pedofil ;___; nom albo 'Talking Angela' matko HAHAHAHAHAHAHA co jest ze mną nie tak? A raczej z tobą? A ja dodam rozdział ale nie dziś :D Huehuehuehue #Laura #Szalona BICZYYYYS B| czekam na next :D weny BICZ:* / pozderki twoja najwspanialsza, najcudowniejsza, najpiękniejsza, najfajniejsza, najskromniejsza przyjaciółka huehue :DDD

    OdpowiedzUsuń
  2. Zgadzam się z komentarzem wyżej!!
    Ten szef taki podejrzany numer 1 dla mnie!!
    Ogółem świetny rozdział;p
    Wybaczam:*
    Weny:)
    Czekam na next:)

    OdpowiedzUsuń