poniedziałek, 23 grudnia 2013

10. "Mnie to chyba na serio Bóg nie kocha."

Poczułam jak robi mi się zimno. "Nie, to niemożliwe, to nie może być on." - próbowałam sobie to wmówić. A jednak, to na sto procent był on. W tym momencie przepełniała mnie tylko i wyłącznie wściekłość. Szybkim krokiem ruszyłam w stronę "mojego chłopaka".
- Cześć Rafał, nie przeszkadzam wam może? - zapytałam głosem pełnym jadu, łapiąc go za ramię.
- Ej, czego chce.. - zaczął, ale nie skończył bo zobaczył kto przed nim stoi. Gwałtownie pobladł, był bardzo zdziwiony prawie przerażony. - Monika.. to.. to ty?
- Suprajs! Mnie nie ma w pobliżu, to korzystasz z wolności? - powiedziałam lodowato. I tak to cud, że jeszcze się na niego nie rzuciłam.
- Misiaczku, kto to jest? - wtrąciła się do rozmowy dziewczyna, ale gdy tylko na nią spojrzałam od razu umilkła.
- Och, Misiaczku, powiadasz?! Lepiej się nie wtrącaj bo ci tą wytapetowaną buźkę przetrącę! - warknęłam na nią i po chwili zwróciłam się do Rafała.
- Masz szczęście, że jesteśmy w miejscu publicznym bo inaczej by się to skończyło! - krzyknęłam i z całej siły spoliczkowałam go. Nie miałam już siły oglądać jego twarzy, więc szybko odbiegłam. Gdy tylko znalazłam się w bezpiecznej odległości od nich, usiadłam na ławce, schowałam twarz w dłonie i dałam popłynąć łzom. Nie wiem jak dałam radę tyle czasu powstrzymywać się przed rozpłakaniem. Łzy lały się strumieniami i nie chciały przestać. Po jakimś czasie, poczułam jak ktoś delikatnie kładzie mi dłoń na ramieniu.
- Monika, co się stało? - zapytał. Żeby sprawdzić kto to powiedział, podniosłam niepewnie głowę. O nie, tylko nie on. Dlaczego to musi być akurat on?
- Monika, co się stało? - powtórzył pytanie Nathan. Nie chciałam w tym momencie patrzeć na żadnych mężczyzn, ale nie. Los musi być dla mnie tak podły i przysyła tutaj jego. Mnie to chyba na serio Bóg nie kocha. Zaczęłam jeszcze bardziej płakać. Wstałam i pobiegłam, nie patrząc przed siebie, byle jak najdalej od wszystkich problemów. Słyszałam jak woła mnie po imieniu, ale nie miałam zamiaru się zatrzymywać. Po jakimś czasie, poczułam jak oplatają mnie od tyłu czyjeś ręce. Poznałam ten zapach perfum, to był znowu Nathan. Tym razem jednak nie pytał o nic, tylko przytulił mocno do siebie. Próbowałam się wyrwać, ale jego uścisk był stalowy. Powoli uspokajałam się, jednak to mnie dalej bolało. Jakby ktoś z piersi wyjął mi serce, zdeptał je i odłożył na miejsce.
- Chodź, pójdziemy do domu. - powiedział spokojnie, zwalniając uścisk. Nie mając siły na nic więcej, kiwnęłam tylko głową. Gdy doszliśmy przed mój dom, Nathan nagle zmienił kierunek i prowadził mnie teraz do domu The Wanted. Nie miałam ochoty się sprzeczać, więc podążyłam tam razem z nim. Nath bez pukania otworzył drzwi i poprowadził mnie na piętro. Weszliśmy do jakiegoś pokoju, który chyba należał do niego. Ściany były w kolorze morskim. Tuż przy oknach znajdowało się łóżko oraz pianino. Reszte miejsc zajmowały szafki, drzwi od balkonu, szafa i inne przedmioty. Chłopak poprowadził mnie w stronę łóżka i poprosił bym na nim usiadła. Bez szemrania spełniłam jego prośbę.
- Zaraz wrócę, poczekaj chwilkę. - powiedział i już go nie było. Skuliłam się i (kto by się spodziewał?) znowu rozpłakałam. Łkając, nie usłyszałam jak Nathan wchodzi do pokoju i po raz drugi poczułam jego silne ramiona. Pod wpływem impulsu, a także przez ciepło i bezpieczeństwo bijące od niego, wtuliłam się w jego tors, zanosząc się płaczem.W tym momencie potrzebowałam bliskości, żeby się jeszcze bardziej nie załamać.
- Ja.. ja go.. kochałam.. ufałam mu.. - wydukałam, szlochając.
- Cii, na razie nic nie mów.. Uspokój się.. - wyszeptał Nathan, głaszcząc po włosach. I dzięki niemu na prawdę się uspokajałam. W końcu, gdy wyschły wszystkie łzy, spojrzałam na chłopaka. On widząc, że się mu przyglądam, uśmiechnął się. Odpowiedziałam mu tym samym, chociaż nie miałam na to ochoty.
- To.. opowiesz  mi co się stało? - zapytał, niepewny mojej reakcji. Nie wiem czemu, ale czułam, że mogę mu zaufać. Już miałam zaczynać, gdy chłopak podszedł do szafki nocnej i wziął z niej dwa kubki gorącej czekolady. Wdzięczna przyjęłam od niego napój.
-  Byliśmy ze sobą już kilka lat, a ja nadal byłam w nim po uszy zakochana. Na każdym kroku pokazywał mi, jakim darzy mnie uczuciem. Znajomi zazdrościli nam, że jesteśmy tak idealnie dobraną parą. Przy nim czułam się jak księżniczka i wiedziałam, że dzięki niemu mogę osiągnąć wszystko. Rok temu wyjechał do Londynu bo dostał świetną ofertę pracy. Dzwoniliśmy, pisaliśmy sms'y i rozmawialiśmy przez Skype'a. Tęskniłam za nim przez cały ten czas, brakowało mi jego bliskości, nie mogłam się doczekać kiedy się w końcu zobaczymy. Postanowiłam przeprowadzić się do Londynu by znowu z nim się widywać. Najpierw chciałam znaleźć sobie pracę i pozałatwiać inne ważne sprawy, a dopiero potem powiedzieć mu o moim przyjeździe. Dzisiaj wieczorem miałam do niego zadzwonić by mu to przekazać, ale los chciał bym nie musiała tego robić. - głos mi się załamał, ledwo powstrzymywałam płacz. Otuchy dodawała mi ciepła dłoń Nathana, która spoczywała teraz na mojej. - Postanowiłam pójść do parku, przewietrzyć się. I zobaczyłam go, całował się z inną. A ja głupia wierzyłam, że mnie nie zdradzi. Ufałam mu, kochałam go. A on? Gdy mnie nie było przy nim, znalazł sobie inną. - po moim policzku spłynęła łza, którą Nathan szybko starł kciukiem. Wtuliłam się w niego tak, jakbym mogła w jego ramionach znaleźć schronienie przed otaczającym mnie światem i związanymi z nim problemami. Siedzieliśmy w ciszy, lecz nie przeszkadzała nam ona a wręcz przeciwnie, czułam, że tutaj słowa nie są potrzebne. Przez ten krótki moment zapomniałam o Rafale, ale jak już mówiłam, był on krótki. Wspomnienia wróciły ze zdwojoną mocą. Przed oczami widziałam wszystkie najważniejsze momenty związane z NIM. Kolejny raz zadałam sobie trud by się nie rozpłakać. Po jakimś czasie jednak uspokoiłam się na tyle by zrozumieć, że niepotrzebnie mieszam Nathana w swoje problemy. Gwałtownie wstałam, a chłopak popatrzył na mnie ze zdziwieniem.
- Przepraszam cię za to, że zawracam ci głowę. Już lepiej pójdę. - powiedziałam cicho, nie patrząc mu w oczy. Odwróciłam się i już miałam wyjść, gdy poczułam jak Nathan łapie mnie za nadgarstek. Popatrzyłam się na niego zaskoczona, a on lekko się uśmiechnął.

- Wcale nie zawracasz. I nie pójdziesz stąd w takim stanie. - powiedział ciepło, a ja się po raz kolejny do niego przytuliłam, poczułam jak przyśpiesza mu serce. Staliśmy tak przez jakiś czas, niestety przerwali nam to Jay z Maxem, Tomem i Sivą, którzy wparowali do pokoju z krzykiem. Mieli wielkie banany na twarzach i butelki z mlekiem w rękach. Miny im jednak zrzedły, gdy zobaczyli mnie przytuloną do Nathana z zaczerwienionymi od płaczu oczami.
- Monika, co się stało? - zapytał Max. Ja tylko jeszcze bardziej wtuliłam się w Natha.
- Mogę im powiedzieć? - zapytał chłopak. Nie obchodziło mnie w tym momencie, że ktoś inny może się o tym dowiedzieć, więc lekko pokiwałam głową. Nathan streścił chłopakom co się stało a oni po wysłuchaniu tego, rzucili się na nas w celu pocieszenia mnie. Ściskali tak mocno, że nie mogłam złapać oddechu. Ale plus tej sytuacji był taki, że na mojej twarzy pojawił się delikatny uśmiech. Chłopcy zaproponowali żebyśmy zeszli na dół, do salonu. Wszyscy spojrzeli na mnie z pytającymi minami. Zanim jednak zdążyłam cokolwiek powiedzieć, Max wyrwał mnie z ramion Natha, przerzucił sobie przez ramię i z krzykiem wybiegł z pokoju i zbiegł po schodach na dół.
- Max, proszę! Puść mnie! - roześmiałam się głośno, dźgając go w bok. On zaczął się śmiać pod wpływem mojego dotyku, ale nie zwolnił uścisku. Gdy weszliśmy do salonu usiadł na sofie, sadzając sobie na kolanach.
- No, a teraz posłuchaj matki! Zapomnij o tym dupku, na świecie jest jeszcze wiele mężczyzn. - powiedział, zabawnie poruszając brwiami.
- Dobrze mamusiu, spróbuję. - odparłam dziecinnym głosikiem. W tym momencie zeszli na dół chłopcy i spojrzeli na nas dziwnie.
- Grzeczna dziewczynka! Widzicie jak córkę wychowałem? - zwrócił się do reszty TW, a oni zgodnie pokiwali głowami. Rozsiedli się na sofach i tępo wpatrywali w wyłączony telewizor. Nagle Tom wstał i zaczął wykonywać dziki taniec szczęścia. Wszyscy popatrzyliśmy się na niego jak na osobę cofniętą w rozwoju.
- A z czego ta radość? - zapytałam.
- Bo skoro Max jest twoją mamą, to Siva jest twoim tatą a Jay siostrą. - wyjaśnił mi jak małemu dziecku. Przez chwilę się jeszcze zastanawiał po czym wrzasnął, śmiejąc się. - Czyli ja jestem twoim bratem! Wszyscy jesteśmy jedną, wielką rodziną!
- A ja to co? Od macochy? - zapytał oburzony Nathan, a Tom pokiwał głupkowato głową. - Ooo.. niee! A będziesz coś chciał!
Tom miał właśnie coś mu odpowiedzieć, gdy ja przerwałam ich kłótnię :
- Dobra, cicho być! Może coś oglądniemy? - wszyscy zgodnie pokiwali głowami i spojrzeli na Jay'a, który trzymał w ręku pilot.
- Kto ma pilot ten ma władzę! - roześmiał się i włączył telewizor na Animal Planet. Myśląc, że nikt nie patrzy dałam wypłynąć kilku łzom, ale jak na złość, wszyscy spojrzeli w tym momencie na mnie. 
- Moniś, nie płacz. Jeszcze nie raz w twoim życiu będą chwile przez które jedyną rzeczą jaką chciałabyś zrobić to uciec gdzieś daleko, sama, nie oglądając się za siebie. Ale będziesz miała przy sobie osoby, które pomogą ci wstać i na nowo rozpocząć dzień.- powiedział Tom, a wszyscy spojrzeli na niego zdziwieni.
- Aż takie dziwne jest to, że czasami powiem coś mądrego? - wkurzył się nasz "pan filozof", a reszta jednogłośnie krzyknęła: OCZYWIŚCIE! Tom już się podnosił by wyjść z tego pokoju, gdy ja jak to ja w tym momencie zwróciłam na siebie niechcący ich uwagę, kichając. Wszyscy spojrzeli na mnie a ja poczułam, że po tym co powiedział Thomas, muszę coś dodać od siebie.
- Już się przyzwyczaiłam, że ludzie na których mi zależy najbardziej, zwyczajnie odchodzą. Zostawiają mnie dla własnego szczęścia. Mają gdzieś moje życie i moje problemy. Nie obchodzi ich to, że dla nich byłam gotowa poświęcić wszystko co mam. Jedyna  osoba, która mnie nie zostawiła, nawet w tych najtrudniejszych momentach to Natala. Zawsze, nie ważne w jakich okolicznościach była przy mnie, gotowa wziąć na siebie cały ciężar moich problemów. Trochę to przykre, że ludzie są tacy zadufani w sobie. Trochę bardzo.. - z każdym wypowiadanym przeze mnie, chłopakom oczy robiły się coraz większe. Gdy to wyrzuciłam z siebie, poczułam się spokojniejsza, już nie miałam ochoty płakać, krzyczeć. Miałam w sobie taką pustkę. To było dość dziwne uczucie, ale też trochę przyjemne. Wszyscy siedzieliśmy cicho, a mnie zaczęły dręczyć wyrzuty sumienia, że zepsułam im humory.
- Chłopaki, może oglądniemy jakąś komedię? Dawno nie oglądałam - zapytałam wesoło, a chłopcy spojrzeli na mnie zaskoczeni tą nagłą zmianą nastroju.
- Mamusia powiedziała, że mam zapomnieć o nim, więc staram się spełnić jej prośbę. To źle? - powiedziałam dziecinnym głosikiem i popatrzyłam na Maxa, udając zawiedzioną.
- Moja córeczka! Widzicie? Tak się dzieci wychowuje! - krzyknął ze śmiechem chłopak, a ja przytuliłam się do niego. Wszyscy roześmiali się i z poprawionymi humorami, zaczęli szukać jakiejś fajnej komedii.
- Moniś, podałabyś nam swój i Nat numer? Skoro jesteśmy rodziną powinniśmy mieć swoje numery. - pojawił się przy mnie i mojej "mamie" Tom, usiadł obok i patrzył na mnie z wyczekującym wyrazem twarzy. Wyciągnęłam telefon, a wszyscy momentalnie pojawili się obok nas. Wymieniliśmy się numerami, przy okazji podałam im też numer Nat. Chłopaki włączyli film i przynieśli z kuchni popcorn i cole. Chłopaki zaczęli oglądać uważnie film, ale mnie on nie interesował. Zrobiłam się nagle śpiąca, czułam się jak wyżuta ze wszystkich sił. Nie docierało do mnie co się dzieje wokół. Ułożyłam się wygodniej w ramionach Maxa i zasnęłam.

_______________________
 Starałam się napisać długi rozdział, by wynagrodzić wam moją nieobecność. Mam nadzieję, że mi się to udało. ^^ Miałam wczoraj go dodać, ale niestety nie zdążyłam. :c Jakiekolwiek uwagi co do rozdziału, proszę pisać w komentarzach. :) No i chciałabym wam złożyć życzenia z okazji Świąt Bożego Narodzenia. Nie umiem składać życzeń, no ale spróbuję : Z całego serca życzę wam by spełniły się wasze marzenia, te większe, ale też i te malutkie. Byście miło spędzili czas w rodzinnym gronie. Byście dostali dużo fajnym prezentów i byście nie wpadli pod samochód xD No to chyba tyle. :3

Do następnego,
Natalie ♥

poniedziałek, 16 grudnia 2013

9. "Coś mi się chyba pomieszało.. To na pewno nie on..."

Już myślałam, że nigdy stamtąd nie wyjdę. Właśnie przed chwilą byłam na rozmowie kwalifikacyjnej w sklepie muzycznym. Jestem z siebie zadowolona, dobrze mi poszło. Muszę tylko jeszcze zawieść jakieś papiery i pozałatwiać sprawy związane z umową. Zamówiłam taksówkę i czekałam aż przyjedzie. W międzyczasie poczułam jak wibruje mi telefon w kieszeni. Spojrzałam na wyświetlacz. Dostałam sms'a od Moniki, pisała w nim, żebym się nie martwiła jak nie będzie jej w domu, bo idzie się przejść. Akurat w tym momencie przede mną stanęła zamówiona taksówka. Wsiadłam do niej i podałam kierowcy adres. Jak tylko wrócę, zaczniemy z Monią przygotowywać się do całonocnego maratonu filmowego. Już nie mogę się doczekać. Nagle poczułam, że coś jest nie tak. Spróbowałam wymyślić skąd to przeczucie, ale miałam pustkę w głowie. "Daj spokój, pewnie jak zwykle coś sobie ubzdurałaś i tyle. Nie masz się czym martwić." - zganiłam się w myślach. Wciąż zaniepokojona, zorientowałam się, że jestem już na miejscu. Zapłaciłam taksówkarzowi i wysiadłam z samochodu. "No miejmy to już za sobą". Głęboko odetchnęłam i ruszyłam w stronę budynku.

*** Perspektywa Moniki ***

Gdy tylko wróciłam z pracy do domu, myślałam tylko o jednym, a mianowicie o gorącej kąpieli. Wyciągnęłam czyste ciuchy z szafy i ruszyłam do łazienki. Napuściłam wody do wanny i dolałam swojego ulubionego płynu o zapachu czekolady. Gdy wydało mi się, że już wystarczająco leżę w tej wannie, wyszorowałam się porządnie i wysuszyłam. Czysta i ubrana poszłam do salonu by pooglądać telewizję. Nawet oglądanie tv nie zabiło nudy, więc po chwili postanowiłam jednak wyjść do parku by się przewietrzyć, a nie gnić w domu. Napisałam sms'a do Nat i poszłam po torebkę. Gotowa, wyszłam i zamknęłam za sobą drzwi na klucz. Zapytałam kilka osób gdzie jest jakiś najbliższy park i już po chwili dotarłam na miejsce.Przechadzając się po ścieżkach, zobaczyłam całującą się parę. Od razu przypomniał mi się Rafał, dzisiaj wieczorem mam mu powiedzieć, że jestem w Londynie. Z tęsknotą przypatrywałam się im, po chwili jednak poczułam, że ten chłopak łudząco mi kogoś przypomina. Próbowałam sobie przypomnieć kogo, ale nie udało mi się. Żeby nie wyglądało to tak, że całyczas na nich się patrzę usiadłam na ławce. Cały czas myślałam nad tym kogo mi ten chłopak przypomina. Tak mnie korciło żeby na nich spojrzeć jeszcze raz, że nie wytrzymałam i obróciłam się do nich. 
To był błąd, wielki błąd. Chłopak w tym momencie odsunął się od dziewczyny tak, że było widać całą jego twarz. Poczułam jakby coś we mnie pękło, a łzy stanęły mi w oczach. Tym chłopakiem okazał się być Rafał.

____________________________

DUM, DUM, DUM, DUMMM... Jakoś was to za bardzo nie zaskoczyło, prawda? :D Ale co tam, ważne, że rozdział dodany tak jak obiecałam. :3 Przepraszam, że jest taki krótki, ale musiałam bo chciałam skończyć w odpowiednim momencie. ^^ Ocenę tak jak zawsze, pozostawiam wam kochani. :)


Do następnego,
Natalie ♥

niedziela, 15 grudnia 2013

WIELGAŚNIE PRZEPROSINY

Przepraszam, przepraszam, przepraszam, przepraszam.. Mogłabym przepraszać tak cały czas. To wszystko mnie przytłoczyło : szkoła, nauka, sprawdziany, kartkówki i jeszcze prezentowanie projektu gimnazjalnego.. Ale jak na razie mam spokój, więc OBIECUJE, że w najbliższym czasie pojawi się rozdział. Mam nadzieję, że mi wybaczycie to, że nie komentowałam waszych blogów (chociaż systematycznie je czytałam) i nie dodawałam rozdziałów. :c

Natalie ♥

czwartek, 24 października 2013

8. "Kupić tyle rzeczy w tak krótkim czasie. To nie jest normalne."

- Ile jeszcze mam na ciebie czekać? Zaraz w ogóle nie pójdziemy! - krzyknęłam i spojrzałam na zegarek. Była już 11, czyli nie zostało nam za dużo czasu na zakupy.
- Już schodzę, nie marudź! - usłyszałam odpowiedź. Po chwili, zobaczyłam Monikę zbiegającą po schodach.
- Gotowa? Zabrałaś wszystko? - zapytałam się jej. Miała na sobie czerwone rurki i niebieską bluzę z logiem Supermana. Ja byłam ubrana podobnie, żółte rurki i czarną bluzę z logiem Batmana. Obydwie miałyśmy włosy związane w koki.
- Tak jest, panie generale! - zasalutowała mi z uśmiechem. Ja tylko kiwnęłam głową i wyszłyśmy. Już wcześniej umówiłyśmy się, że idziemy na pieszo, żeby móc zobaczyć też trochę tego pięknego miasta. Jeśli kiedykolwiek dostaniecie propozycję zwiedzenia Londynu, skorzystajcie z niej. Naprawdę warto, to miasto jest przecudowne! Zachwycając się zabytkami i innymi atrakcjami, które spotykałyśmy po drodze, w końcu dotarłyśmy do galerii. Gdyby nie pomoc kilku osób, na pewno byśmy tam nie dotarły a na dodatek się zgubiły. Dojście zajęło nam pół godziny, więc musiałyśmy się spieszyć.  Chodziłyśmy po wszystkich sklepach jakie tylko zobaczyłyśmy, Monika była w swoim żywiole. Co chwilę przymierzała jakieś ciuchy, by później odłożyć je na miejsce. Kupiła tyle rzeczy, że nie mogła ich wszystkich unieść na raz, musiałam jej trochę pomóc.Buty, torebki, ubrania, jeszcze nigdy tyle nie kupiła jak chodziłam z nią na zakupy. Ja też kupiłam sobie trochę rzeczy, no ale bez przesady. Musiałyśmy zamówić taksówkę bo byśmy do domu nie doszły, tak byłyśmy obładowane. Z wejściem do domu było trochę (czytaj : bardzo dużo) problemów, ale w końcu wycieńczone opadłyśmy na fotele. Monika chwilę posiedziała, po czym poszła się przebrać w coś bardziej eleganckiego na rozmowę kwalifikacyjną. Wzięła potrzebne dokumenty i już jej nie było. Ruszyłam do pokoju i włączyłam muzykę. Położyłam się na łóżku, bezmyślnie wpatrując się w sufit. Nadal dręczyła mnie sytuacja, która miała miejsce rano. Próbowałam zrozumieć zachowanie przyjaciółki. Olśnienie uderzyło we mnie z ogromną siłą. Usiadłam energicznie, przerażona swoją głupotą. Jak mogłam się tego nie domyślić?! Przecież Monia ma chłopaka! Nadal jest ślepo zakochana w Rafale.  To o niego się tu rozchodzi, po prostu tęskni za nim i jest zła na siebie, że tak zachowywała się w stosunku do Nathana! Czyli jednak nici z pokazania zdjęć Monice, a szkoda. No, ale przecież nie będę jej jeszcze bardziej dołować i wkurzać. Dobra, koniec tego dobrego. Schodzę na dół i robię obiad. Wiem, że to do mnie nie podobne, ale czego się nie robi dla przyjaźni?

_______________________
Jany, powinniście mnie zabić za to, że tak długo nie dodawałam! No, ale niestety teraz nie mam tak dużo czasu.. Nauka, odrabianie prac domowych, konkursy, no i jeszcze doszedł do tego projekt gimnazjalny... jednym słowem masakra. :/ Ale jakoś udało mi się napisać ten rozdział i teraz pozostawiam go waszej ocenie. ^^

Do następnego,
Natalie ♥ 

piątek, 13 września 2013

The Versatile Blogger :D

Nie bardzo ogarniam o co w tym chodzi, ale ok. ;pp

Na początku chciałabym podziękować za nominację Justina1451 i Dreamer :*

Zasady :

  • podziękować za nominację osobie, dzięki której zostałeś włączony do gry;
  • pokazać na blogu nagrodę Versatile Blogger Award;
  • ujawnić 7 faktów dotyczących własnej osoby;
  • nominować 15 blogów, które według nominowanego na to zasługują;
  • poinformować o fakcie nominowania autorów blogów
  To moja pierwsza nominacja, jeszcze raz dziękuję. :3







A teraz te 7 faktów o mnie :
1. Uwielbiam koty, jaszczurki i węże. *-*
2. Moim uzależnieniem jest muzyka i książki. :D
3. Uwielbiam się kłócić. ;pp
4. Jestem strasznym uparciuchem. ^^
5. Należę do dwóch fandomów : TWFanmily i Potterhead ♥
6. Jestem leniem jakich mało. ;ppp
7. Nienawidzę owadów. Brr ;/ 

Cóż znam tylko 8 fajnych blogów, mam nadzieję, że starczy. ;ppp
Nominuję : 

1. http://fremione-ginny.blogspot.com/
2.  http://thewantedstoryyy.blogspot.com/
3.  http://fans-thewanted.blogspot.com/
4.  http://imaginowyswiat.blogspot.com/
5.  http://o-tw.blogspot.com/
6.  http://baby-you-should-be-happy.blogspot.com/
7.  http://thewanted-and-rosalie.blogspot.com/
8.  http://believeinyourdreamsbitchxd.blogspot.com/?m=1

7. "Zły humor? Idziemy na zakupy!"


***Perspektywa Moniki***


Gdy tylko Nat pobiegła do swojego pokoju, ja postanowiłam zrobić sobie gorącą czekoladę. Odniosłam rzeczy do sypialni i zeszłam do kuchni. Z gorącym napojem, wróciłam do pokoju i puściłam "Some Nights" zespołu Fun. Usiadłam na łóżku, włączyłam laptopa i weszłam na GG. Natala była dostępna, więc popisałyśmy trochę. Wciąż byłam na nią zła za tamtą uwagę, ale już trochę mniej. Poszłam się umyć. Relaksowałam się, czując ciepłe krople spływające po moim ciele. Czysta i ubrana w mojego niebieskiego w białe chmurki i gwiazdki pajacyka, postanowiłam odnieść do kuchni pusty kubek po czekoladzie, by nie robić bałaganu. Wychodząc z sypialni usłyszałam dźwięk zatrzaskiwanych drzwi. Nie zwróciłam na to uwagi bo wiedziałam, że to moja współlokatorka. Uważając aby w nic nie wpaść, zeszłam na dół. Odniesienie kubka zajęło mi chyba z 20 minut, bo przy okazji zahaczyłam o salon, przedpokój, łazienkę i jeszcze raz kuchnię. Nie wiem po co to zrobiłam, ale nawet ja sama czasami nie rozumiem moich zachowań. Jak tylko znalazłam się w moim pokoju, wskoczyłam pod kołderkę. Gdy pisałam z Nat, zapytała mnie jak się podobało poznanie naszych sąsiadów. Postanowiłam, że jutro o tym pogadamy.  Teraz nie wiem co o tym wszystkim myśleć, wyglądało to jak sen. Bardzo realistyczny, ale sen. I ten moment, gdy obudziłam się bo poczułam jak ktoś mnie do siebie przytula. Tym kimś okazał się Nathan. Dla każdej innej fanki byłoby to spełnienie marzeń, ale nie dla mnie. Słuchałam ich muzyki, ale nie szalałam za nimi jak inne dziewczyny. W ramionach Nathana czułam się bezbronna i bezpieczna, co było dziwne bo znamy się dopiero od kilku godzin. Nie odsunęłam się od niego , a powinnam. Poczułam wtedy jak opuszcza mnie cała siła, zrobiło mi się błogo. To trochę mnie przeraziło, a to dlatego, że ja mam chłopaka. W zeszłym roku wyprowadził się do Londynu, by zarobić na nowy samochód. Tęskniłam za nim, ale codziennie do mnie dzwonił, pisał sms'y i rozmawialiśmy na skypie. Kochałam go i nie mogłam się doczekać kiedy się w końcu zobaczymy. Nie mówiłam mu nic o przeprowadzce. Postanowiłam, że zadzwonię do niego i powiem o tym dopiero jak znajdę pracę i pozałatwiam inne ważne sprawy. Znów zobaczyłam jego cudowne orzechowe oczy, śliczny uśmiech dzięki któremu aż chciało się żyć dalej. I znowu usłyszałam jego śmiech, przez który robiło mi się słabo a motyle w moim brzuchu urządzały sobie II wojnę światową. Wiem, że nie powinnam dać się przytulić Nathanowi, ale przecież i tak już się nie spotkamy. A tak poza tym to tylko przytulenie. "Dlaczego zawsze przed zaśnięciem nachodzą mnie takie bzdurne myśli?!" - westchnęłam w duchu, trochę zdenerwowana. Powoli jednak uspakajałam się, dzięki melodii płynącej z głośników. Po chwili już spałam.


***Perspektywa Natalii***

Rano obudziłam się wypoczęta, co było dziwne bo położyłam się dosyć późno. Spojrzałam na zegarek i zaniemówiłam. Była 8.00, czyli jak dla mnie bardzo wcześnie. Zdziwiłam się, że tak szybko wstałam, rzadko udawało mi się obudzić o takiej wczesnej porze. "Może to przez pogodę panującą w Londynie?" - spojrzałam przez okno i parsknęłam śmiechem. Na zewnątrz była mgła i padał deszcz. "Nie, to na pewno nie przez to. A może zmiana strefy czasowej?" - rozmyślałam. Wykorzystując to, że nie chciało mi się już spać, wstałam i poszłam się ubrać i odświeżyć. Nie miałam zamiaru nigdzie wychodzić, więc ubrałam szarą bluzę z napisem "I ♥ London" i do kompletu spodnie dresowe w tym samym kolorze a włosy związałam w kitkę. Ubrana zeszłam na dół by zrobić sobie śniadanie i kawę. Tak jak myślałam, Monika jeszcze spała i nie miałam zamiaru jej budzić. Z kubkiem aromatycznego napoju w jednej ręce i z talerzem tostów w drugiej, poszłam do salonu pooglądać tv. Usiadłam na sofie i włączyłam jakiś talk-show. W ogóle nie zainteresowana takimi programami, rozglądałam się po pokoju i wciąż trudno mi było uwierzyć, że naprawdę tu mieszkam. No i jeszcze to spotkanie z idolami Moniki. Wydawało mi się, że to piękny sen z którego za chwilę się wybudzę. Rozmyślenia przerwała mi Monika, która nadal w piżamie poczłapała do kuchni.
- A ty jeszcze nie ubrana? Źle się czujesz? Chora jesteś? - pytałam, przyglądając jej się uważnie. Była blada i miała podkrążone oczy.
- Tak, chora na głowę jestem. - odpowiedziała sarkastycznie, wychodząc z kubkiem herbaty i siadając na fotelu.
- O tym to ja już dawno wiedziałam, ale może jeszcze na coś? - zaśmiałam się, a ona posłała mi wrogie spojrzenie. Ktoś lub coś popsuło jej humor już na początek dnia. A może nadal była na mnie obrażona? Nie, to na pewno nie to.
- Coś się stało? Wiesz, że możesz mi wszystko powiedzieć. - powiedziałam, patrząc na nią wzrokiem zmartwionej, starszej siostry. Monika była ode mnie młodsza tylko o rok, ale czasami wydawało mi się, że jest moją malutką siostrzyczką, którą muszę chronić. Zobaczyłam jak jej twarz łagodnieje.
- Przepraszam, że się tak zachowuje ale po prostu mam mętlik w głowie. Wiem też, że mogę na ciebie liczyć bo w końcu jesteśmy przyjaciółkami. Teraz jednak nie mam ochoty na rozmowę. - odpowiedziała cicho. Podeszłam do niej i mocno ją przytuliłam.
- Ale jakby coś to wal. - uśmiechnęłam się lekko, a ona pokiwała głową.  Wzięłam pusty talerz i kubek, by odnieść je do kuchni. Będąc tam wpadłam na pomysł, jak mogłabym poprawić Monice humor.
- Moniś, a ty o której masz tą rozmowę kwalifikacyjną? - zapytałam.
- O 15.00, a co chcesz? - mruknęła, wchodząc do kuchni.
- A to, że zabieram cię na zakupy. Najpierw jednak musisz coś zjeść, a ja muszę się przebrać. Ubierz się, a ja w tym czasie zrobię śniadanie. - spojrzałam na nią, a jej twarz pojaśniała, Z poprawionym humorem wyściskała mnie, dziękując i mówiąc jaka to ja jestm wspaniała. Ja tylko roześmiałam się i kazałam jej już się szykować. Pędem wybiegła z kuchni, a ja zabrałam się za robienie śniadania.


_________________

TA DAAA Jest rozdział! XDD Przepraszam was z całego serduszka, że nie dodałam go na początku miesiąca jak obiecywałam ale miałam swoje powody. Mianowicie dostałam karę na tableta na którym miałam zapisany rozdział, ale ten problem został już zażegnany. :3 No i nie miałam czasu bo nowa szkoła, trzeba zacząć się uczyć i wgl. ;c Rozdziały zazwyczaj mogą się pojawiać co tydzień, ale nie obiecuję tego. :c No cóż, życzę miłego czytania i mam nadzieję, że ktoś chociaż się trochę stęsknił za moimi rozdziałami. :33

Do następnego,
Natalie ♥

niedziela, 25 sierpnia 2013

6. "Hmm... Ciekawi sąsiedzi."

W drzwiach stał uśmiechnięty od ucha do ucha Nathan Sykes. Pierwszą moją myślą było : "WTF?! Co ja dzisiaj brałam?". Byłam zdziwiona, ale próbowałam to ukryć. Monika w ogóle nie zwróciła uwagi na to, że właśnie stoi przed nią członek jej ulubionego zespołu. Nathan uprzedził nas przed powiedzeniem czegokolwiek.
- Co robią tutaj dwie młode i piękne damy? - zapytał,uśmiechając się szelmowsko i opierając się o framugę drzwi. 
- Otóż chciałybyśmy przywitać naszych nowych sąsiadów jak należy. -powiedziałam, pokazując mu nasz wypiek. Nie wiem jak to możliwe, ale jego uśmiech stał się jeszcze szerszy. 
 - No to zapraszam w nasze skromne progi. - powiedział i szeroko otworzył drzwi. Przeszliśmy przez przedpokój i weszłyśmy do salonu. Był ogromny, umeblowany w nowoczesnym stylu. W pomieszczeniu czekał na nas niecodzienny widok. Zobaczyłyśmy wysokiego mulata, który miał na głowie bokserki i pelerynę z ręcznika, uciekał przed mężczyzną ogolonym na łyso, całym umazanym keczupem. Kolejny z nich śpiewał to co słyszałyśmy stojąc pod drzwiami, tańcząc na podłodze usmarowanej keczupem (o___O), a facet w loczkach siedział fochnięty przed telewizorem z koroną z bitej śmietany na głowie.
- PAWIANY SPOKÓJ! GOŚCI MAMY! - wrzasnął Nathan, a wszyscy momentalnie się uspokoili i spojrzeli na nas. Uśmiechnęłyśmy się, rozbawione ich zakłopotanymi minami. Jedynie Loczek zachował się inaczej niż oni, siedział i wpatrywał się we mnie z otwartymi ustami. Spaliłam buraka i próbując się nie zarumienić się jeszcze bardziej, podeszłam do niego.
- Zamknij buzię bo ci mucha wleci. - gdy tylko to powiedziałam, on zrobił co mu kazałam i uśmiechnął się nieśmiało. Jaki on ma piękny uśmiech. I te oczy... kolor ich tęczówek był nieziemski. Zrobiło mi się na przemian gorąco i zimno. "Co się ze mną dzieje? Muszę się ogarnąć!" - pomyślałam, trochę zdziwiona moim zachowaniem. W końcu jednak opanowałam emocje i spojrzałam na resztę.
- Ja jestem Monika, a to moja przyjaciółka Natalia - przedstawiła nas Monia, uśmiechając się.
- Ja jestem Max, ten w loczkach to Jay, ten który przed chwilą śpiewał to Tom, ten co otworzył wam drzwi to Nathan, a ten w bokserkach na głowie to Siva. - powiedział na jednym oddechu łysol. Chłopcy rzucili się w naszą stronę, by na powitanie przytulić nas. Nie pomyślałabym, że są tacy... czuciowi. Zauważyłam, że Nathan w ogóle nie miał zamiaru wypuścić Moniki z objęć, więc Max musiał go szturchnąć w ramię by się opanował i ją puścił. Zaśmiałam się złośliwie w duchu, bo właśnie miałam coś czym będę mogła denerwować Monikę. Tak wiem, jestem okropna i uświadomiłam to sobie, sobie. (:D) Zauważyłam, że Jay cały czas patrzył się w moją stronę a gdy tylko nasze spojrzenia się spotykały, zmieszany odwracał wzrok. Aż taka byłam brzydka, że nie mógł uwierzyć jak taki paszczur może w ogóle istnieć? Na pewno o to chodziło.
- Wiemy kim jesteście, słucham waszej muzyki. Nat też, ale tylko czasami. - odpowiedziała Monika, wskazując na mnie palcem. "A to ona nie wie, że się palcem nie pokazuje? - pomyślałam trochę zdenerwowana. Czułam się jakby zwalała na mnie całą winę. Czasami nie rozumiem mojego toku myślenia, ale co tam. - Nie jesteśmy stąd, wcześniej mieszkałyśmy w Polsce.
- Ahaa. Właśnie tak mi się wydawało, że nie jesteście stąd. Macie inny akcent. - powiedział Tom.
- A tak poza tym, mówiłyście coś o jakimś cieście. - zmienił temat Nathan, zacierając ręcę i patrząc z chytrym uśmieszkiem w naszym kierunku. Reszta chłopaków od razu gdy tylko to usłyszała, spojrzała na nas z nadzieją. Roześmiałyśmy się z Moniką, przyglądając się tej gromadce, któranw tym momencie zrobiła oczy kota ze Shreka.
- Tak, wspominałyśmy o tym. Chcemy przywitać nowych sąsiadów, ciastem własnej roboty. - odpowiedziała Monia, patrząc z uśmiechem na nich. Za każdym razem, gdy Nathan się do niej uśmiechał ona delikatnie się rumieniła i udawała, że nic nie widziała. On widząc jak odwraca od niego wzrok gdy się do niej uśmiechał, trochę smutniał. "Jak dzieci" - pomyślałam z wielkim bananem na twarzy, posłałam mojej przyjaciółce znaczące spojrzenie na co ona odpowiedziała grymasem. Wszyscy chłopcy oprócz Nathana, który w przeciwieństwie do reszty był czysty poszli się ogarnąć. Gdy wrócili czyści, zabrali się do krojenia i nakładania na talerze naszego ciasta. W między czasie szepnęłam do Moniki po polsku :
- Ale jakby się potruli to uciekamy i w ogóle nas tu nie było. - ona tylko zachichotała złośliwie. Chłopcy położyli na stoliku talerzyki z ciastem i zaproponowali oglądnięcie jakiegoś filmu.
- Piła 7! - wrzszczał Tom z Maxem.
- Projekt X! - głosowali Nathan z Moniką. Siva wstrzymał się od głosu, bo jak mówił "I tak nikt nie będzie chciał oglądać tego co ja". Wszyscy spojrzeli na mnie i na Jay'a, czekając na to co my mamy do zaproponowania.
- Avatar! - wykrzyknęliśmy jednocześnie i spojrzeliśmy po sobie zdziwieni. Nie myślałam, że ktoś oprócz mnie może jeszcze lubić ten film. Monice już po setnym razie oglądania go, znudził się. Kiedy zawsze proponowałam jej żeby go oglądnąć, ona nie chciała nawet o tym słyszeć. Po jakimś czasie kłótni, w końcu postanowiliśmy oglądnąć " Piraci z Karaibów : klątwa Czarnej Perły". Wszyscy rozsiedliśmy się na kanapach i fotelach przed telewizorem. Monika siedziała obok Nathana, który siedział obok Toma. Max usiadł na fotelu, jedyne wolne miejsce było pomiędzy Sivą a Jayem, więc je zajęłam. Zauważyłam też, że Jay chyba był z tego zadowolony bo się uśmiechnął, gdy usiadłam obok niego. "To niedorzeczne, znowu za dużo sobie wyobrażam" - zganiłam się za takie myślenie. Mam strasznie wybujałą wyobraźnię, więc co się dziwić. Niestety nie da się czegoś takiego pozbyć. "Piratów..." mogłabym oglądać cały czas i nigdy by mi się to nie znudziło. Oprócz mnie to chyba nikt nie był zainteresowany filmem. W pewnym momencie zauważyłam, że Monia zasnęła oparta o Nathana. On to wykorzystał i przyciągnął ją bardziej do siebie, cały czas patrząc na nią z uśmiechem. Po jakimś czasie i on zasnął. Śmiać mi się chciało, ale powstrzymałam się po czym spojrzałam na Jay'a i pokazałam głową tamtą dwójkę, podnosząc brwi. On tylko wzruszył ramionami i szeroko się uśmiechnął. Reszta bandy też posnęła, co dość komicznie wyglądało. Szybko wstałam i wyciągnęłam telefon by zrobić zdjęcie Moni oraz Nathanowi, ale gdy zobaczyłam zmartwioną minę Jay'a, uspokoiłam go :
- Nie martw się, to zdjęcie nie trafi do internetu. Nie wepchnęłabym mojej przyjaciółki w takie bagno. - jak tylko to powiedziałam, rozluźnił się i kiwnął głową na znak zgody.. Zrobiłam im kilka fotek i pokazałam je Loczkowi. W końcu nie wytrzymałam i parsknęłam śmiechem. Jay próbował mnie uspokoić, ale sam przy okazji sam chichotał. Chciałam przestać się śmiać, ale nie potrafiłam. Na szczęście nikt się nie obudził, taki mieli twardy sen. Gdy się uspokoiłam, uświadomiłam sobie, że to nie było aż takie śmieszne jak mi się wydawało. No i zauważyłam, że film się już fawno skończył i była godzina 22.00. Strasznie szybko mi ten czas zleciał.
- Musimy się już zbierać, późno się zrobiło. - zakomunikowałam Jay'owi.
- Już? Chyba nie chcesz im przerwać spania, co? - zapytał ze złośliwym uśmieszkiem, wskazując na naszych przytulańców.
- Niestety muszę. I tak zasiedziałyśmy się. - powiedziałam, wstając. Najpierw obudziłam Nathana by puścił moją przyjaciółkę, nie był z tego zadowolony, ale zrobił co mu kazałam. Monie było trudniej przekonać by wstała. Musiałam na nią krzyknąć żeby się w końcu obudziła. Przy okazji, Max i reszta śpiochów prawie dostali zawału, pospadali z kanap z krzykiem. Najgorzej było z Tomem, bo zamiast spaść na podłogę jak wszyscy to podskoczył i wylądował na stoliku. Przeprosiłam ich, pożegnałyśmy się z nimi i wyszłyśmy. Nawet nie łudziłam się, że jeszcze kiedyś się spotkamy chociaż mieszkamy obok siebie. Przecież to są gwiazdy, na pewno nie chcieliby zawierać znajomości ze zwykłymi i nie znanymi w show biznesie dziewczynami. A tak na marginesie, to już nie moagę się doczekać kiedy pokażę Monice zdjęcia. Wyobraziłam sobie jej minę na widok fotek i szeroko się uśmiechnęłam. Będzie wkurzona, nie ma co. To nie moja wina, że taka jestem. Bóg zesłał mnie na Ziemię bym denerwowała ludzi, taką mam misję.
- A ty co się tak szczerzysz? Lumpeks gdzieś w pobliżu otworzyli? - zapytała moja przyjaciółka, uśmiechając się wrednie.
- A wiesz, że tak? Specjalnie dla ciebie, Nathan ich o to poprosił. - odgryzłam się. Może i nie była to jedna z moich najbardziej błyskotliwych ripost, ale poskutkowało.
- Zobaczysz jak wejdziemy do domu! Pożałujesz, że mnie poznałaś! - pogrozgiła mi palcem, na co ja się tylko roześmiałam. Szybko pobiegłam do domu i zamknęłam się w moim pokoju na klucz, by się do mnie nie dostała. Walnęłam się na łóżko i przymknęłam oczy, nasłuchując. Usłyszałam jak Monika wchodzi po schodach i zamyka się w swojej sypialni. Odpaliłam laptopa i czekając aż się włączy, wyszłam na balkon. Gwiazdy na niebie świeciły bardzo mocno. Księżyc był w pełni, oświetlając swoją poświatą Ziemię. Nagle poczułam, że ktoś mnie obserwuje. Spojrzałam w kierunku balkonu, który był na przeciwko mojego i zauważyłam jakiś ruch. Przyjrzałam się dokładniej, ale nic nie zobaczyłam tam nic dziwnego. "Pewnie mi się coś przywidziało." - opamiętałam się. Zmarzłam trochę, więc wróciłam do środka i włączyłam od razu GG. Tak jak myślałam, Monika była dostępna. Gdy któraś z nas u tej drugiej coś przeskrobała i chowała się u siebie w domu, bądź w innym pokoju, włączałyśmy GG i pisałyśmy. To był nasz sposób, inaczej byśmy się pozabijały.

**** ROZMOWA NA GG ****

~ Natt
Kiedy będę mogła wyjść z pokoju wiedząc, że nie udusisz mnie przy najbliższej okazji? :D

~ Monia
Na pewno nie tego wieczoru. A na śniadanie nie masz co liczyć.

~Natt
Huehuehue XD To ty mi chciałaś śniadanie zrobić? oO Będę musiała w kalendarzu zapisać.

~ Monia
Śmiej się, śmiej. Miałaś szansę zjedzenia porządnego śniadania, ale ją zaprzepaściłaś. A no właśnie! Znalazłam ogłoszenie pracy, szukają kelnerki w jakiejś kawiarence. Jutro idę na rozmowę kwalifikacyjną.

~ Natt
Uuu.... szalejesz Monia. :D Ja jeszcze nie znalazłam czegoś, co by mi odpowiadało. A jutro ci takie fajne zdjęcie pokaże. ^^

~ Monia
A można wiedzieć jakie? Bo to trochę podejrzane jest...

~ Natt
Dowiesz się w swoim czasie...

~ Monia
Dobra, teraz to na prawdę zaczynam się bać...

~ Natt
I dobrze. :D A tak z innej beczki : I jak ci się podobało spotkanie z nowymi sąsiadami?

~ Monia
Jutro o tym pogadamy, teraz lenia mam. Pisać mi się nie chce.

~ Natt
A kiedy ty go nie masz?

~ Monia
Nie wiem. :D Dobra, ja spadam. Okropnej nocy i masy koszmarów. XD

~ Natt
Też cię kocham. Dobranoc :*
Po zakończeniu rozmowy, sprawdziłam w sieci ogłoszenia w sprawie, ale tak jak wczoraj moje poszukiwania spełzły na niczym. Wyłączyłam laptopa i poszłam jak co wieczór trochę pobrzdąkać na gitarze i pośpiewać. Potem umyłam się i przebrałam w w za dużą koszulkę i krótkie spodenki, które służyły mi jako piżama. Zanim położyłam się spać, zbiegłam na dół po szklankę wody. Na moje szczęście Monika była w swoim pokoju, a ja w nic nie wpadłam. Cud po prostu. Wracając, usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi. Jak można było się domyślić, były one od pokoju mojej przyjaciółki. Wystraszyłam się, wyobrażając karę za to co jej powiedziałam i szybko wpadłam do mojej sypialni. Zamknęłam drzwi na klucz i oparłam się o nie ciężko. ”Mogło się to skończyć na prawdę źle." - pomyślałam, próbując uspokoić oddech. Zajęło mi to kilka minut, ale się udało. W końcu spokojna, położyłam się spać.
_____________________________
Oto i 6 rozdział, tak jak obiecywałam : jest długi. Bynajmniej dla mnie. :3 Miałam trochę problemów z jego napisaniem, ale się udało. Następny rozdział pojawi się 1 września, albo i później bo od jutra nie będę miała dostępu do internetu. Niestety nie jestem na komputerze, więc za jakiekolwiek błędy przepraszam. :3 Życzę miłego czytania.


Do następnego,
Natalie <3

sobota, 24 sierpnia 2013

Ważne!

Dzisiaj będę wyjeżdżać do rodziny i nie wiem czy mają tam internet. Jeśli nie mają, to nie będzie mnie do 1 września. A jeśli będą mieli, to rozdział może pojawić się jutro wieczorem bądź w nocy. :3 Jak nie będzie internetu , wynagrodzę wam tą nieobecność 2 rozdziałami, oki? <3

wtorek, 20 sierpnia 2013

5. "Musimy przywitać się jak cywilizowani ludzie."

Gdy się tylko obudziłam, sprawdziłam która jest godzina. Tak jak myślałam było grubo po 11. Czyli normalna godzina o której wstaje normalny człowiek. Chyba. Poszłam do pokoju Moni, ale nie zastałam tam jej. Szybko zeszłam na dół, do kuchni by zobaczyć czy przypadkiem nie robi dla mnie jakiegoś, dobrego śniadanka. Zaśmiałam się pod nosem, nigdy by czegoś takiego nie zrobiła. To wiem aż za dobrze. Na lodówce zauważyłam naklejoną karteczkę :

Dżem dobry śpiąca królewno!
Poszłam na zakupy, po coś do jedzenia i składniki na ciasto dla naszych, nowych sąsiadów. Musimy ich przecież przywitać jak cywilizowani ludzie. A bynajmniej ja. Niedługo wrócę.
Twoja najlepsza, najpiękniejsza i najmądrzejsza przyjaciółka Monika. XD


"Zapomniała napisać jeszcze, że jest skromna." - mruknęłam sama do siebie. Dobra, to ja zrobię jej niespodziankę i nie rozwalę całego domu. Poświęcę się by zrobić jej przyjemność. Nie będę robiła żadnej głupoty. Oczywiście do jej powrotu, a później... pomyśli się. Wbiegłam sprintem do mojego pokoju, przy okazji potykając się  o próg i upadając na twarz. Byłam przyzwyczajona do takich wypadków, więc nie zwróciłam na to za bardzo uwagi, szybko wstałam i poszłam się ogarnąć. Ubrałam bluzkę z nadrukiem arbuza i do tego białe, krótkie spodenki. Zeszłam na dół (nie obyło się bez walnięcia małym palcem w komodę stojącą na korytarzyku. Krzyku było dużo.) do salonu i usiadłam na kanapie by pooglądać tv. Zgłodniałam po jakimś czasie, ale że nie było nic w lodówce musiałam poczekać na moją współlokatorkę. Wróciła, gdy ja właśnie ucinałam sobie drzemkę by zapomnieć o głodzie. Wparowała do salonu z wrzaskiem :
- Wróciłam! Nie spodziewałaś się mnie tak wcześnie! - jak tylko to wykrzyczała, zaśmiała się niczym szaleniec i uciekła do kuchni. Przez chwilę siedziałam oszołomiona. "Co się właśnie przed chwilą stało?" - pomyślałam. Gdy w końcu zrozumiałam (ma się ten szybki zapłon :D), zerwałam się z kanapy i pobiegłam za nią, nie mogłam jej tego darować. Prawie zawału dostałam, bo ona nie potrafiła wejść normalnie. I ona nazywa siebie cywilizowanym człowiekiem. Pomarzyć dobra rzecz. Przebiegając przez przedpokój, wzięłam dużą łyżkę do butów i przygotowana poszłam w stronę kuchni. Monikę zastałam tam z drewnianą łyżką w ręce. Jak tylko zobaczyła mnie i moją "broń", z wrzaskiem uciekła do łazienki. Zamknęła się na klucz i za żadne skarby nie chciała stamtąd wyjść. Po dość długim czasie, w końcu dogadałyśmy się i poszłyśmy piec ciasta dla sąsiadów. Monika wiedziała, że tak łatwo jej nie odpuszczę, w końcu się zemszczę. Gdy skończyłyśmy piec byłyśmy całe ubrudzone mąką i żółtkiem z jajek, więc poszłyśmy się przebrać. Czyste, zwarte i gotowe wyszłyśmy z domu w poszukiwaniu przygód. Najpierw poszłyśmy do domu po naszej prawej stronie. Był taki sam jak nasz, tylko trochę zaniedbany. Mieszkała tam starsza pani, nazywała się Nadia Covenant i była bardzo miłą i energiczną osóbką. Bardzo się cieszyła na nasz widok, ponieważ nikt od bardzo dawna jej nie odwiedzał. Opowiadała nam jak to Londyn wyglądał za jej czasów i jacy byli ludzie. Przegadałyśmy z nią prawie całe popołudnie, więc zaczęłyśmy się zbierać. Była bardzo smutna z tego powodu, ale obiecałyśmy jej, że na pewno jeszcze raz ja odwiedzimy.

- Bardzo miła z niej staruszka. Chciałabym mieć taką babcię - powiedziałam, zjadając cukierki które dostałyśmy od nie na pożegnanie.
- Zgadzam się z tobą, historie które opowiadała były ciekawe. - przytaknęła Monika z pełną buzią. Teraz miałyśmy iść do domku po lewej. W sumie śmiało można było nazwać to willą wersja mini. Miał 3 piętra, wielki ogród i był w kolorze beżowym. Podchodząc do drzwi usłyszałyśmy jak ktoś śpiewa : "HEY, MY NAME IS HAVANA, DO YOU HAVE A BIG BANANA?", spojrzałyśmy na siebie i szeroko się uśmiechnęłyśmy. Nacisnęłam dzwonek i czekałyśmy. Śpiew nie ucichł, za to słychać też było tupot stóp. Nagle drzwi się otworzyły a mi przyśpieszyło serce. W drzwiach stał uśmiechnięty od ucha do ucha...

_____________________


TA DAAA! XD Tak, wiem rozdział szybko już jest. ;o Ale to przez Dreamer! Kobieto, ty to wiesz jak motywować ludzi! ♥ Rozdział taki trochę kiczowaty, no ale jest. :)
Nie wiem co jeszcze napisać, więc do następnego
Natalie ♥

sobota, 17 sierpnia 2013

4. "Idealnie. Czy może być lepiej?"

Dom w środku wyglądał jeszcze lepiej niż na zewnątrz. Nasze domy w Polsce nie umywały się do niego. Wchodząc przez drzwi frontowe, znajdowałeś się w przedpokoju którego ściany miały kolor morski. Stała tam szafka na buty, wieszaki a na ścianie znajdowało się wielkie lustro. Później był korytarzyk łączący kuchnię i salon, były tam drzwi od łazienki i schody prowadzące na piętro. Z kuchnią połączona była jadalnia. Miała wielkie oszklone drzwi, przez które wychodziło się na ogródek. W salonie stały dwa fotele, sofa, telewizor a naprzeciwko sofy stolik. Był przykryty obrusem a na nim stał wazonik z laskami cynamonu. Na piętrze znajdowały się dwie sypialnie z balkonami, kolejna łazienka oraz drzwi od strychu. Wszystko to było urządzone w nowoczesnym stylu. Monia i ja wybrałyśmy wyliczanką który pokój będzie kogo i weszłyśmy do nich. Wchodząc do mojego czułam się jak księżniczka. Po środku, naprzeciwko drzwi stało wielkie łoże małżeńskie. Tuż obok stała szafka nocna na której stała lampka i pusta ramka do zdjęcia. Po drugiej stronie łóżka znajdowały się oszklone drzwi na balkon. Nad łóżkiem było wielkie okno z którego było widać część ogródka i domu sąsiadów. Resztę miejsca zajmowały dwie szafy, biurko i komody. Ściany sypialni miały kolor jasnej zieleni. Moni pokój był tak samo umeblowany z tą różnicą, że jego ściany były fioletowe. Nie mając nic innego do roboty, zaczęłyśmy się rozpakowywać. Moja przyjaciółka skończyła, gdy ja dopiero chowałam ciuchy do szafy. Zawsze jeśli chodzi o rozpakowywanie, kończyłam o wiele później niż ona. Monia przyszła mi z pomocą co oznaczało : bitwę na poduchy, wyzywanie się, krzyki i śmiech, łaskotanie oraz bieganie po całym domu. W tamtej chwili nie obchodziło nas co sobie pomyślą sobie o nas sąsiedzi, chciałyśmy się tylko zabawić. Będą musieli się przyzwyczaić. Już mi ich szkoda, no ale trudno. Włączyłyśmy muzykę na full przy której śpiewałyśmy (czytaj : darłyśmy się) i tańczyłyśmy. Gdy skończyłyśmy mnie "rozpakowywać", była już druga w nocy. Nie chciało nam się jeszcze spać, więc Monika poszła do swojej sypialni by zadzwonić do siostry i pogadać z nią. Ja już wcześniej rozmawiałam z ciocią, więc poszłam na balkon by jak co wieczór poćwiczyć grę na gitarze i trochę pośpiewać.

**********************

Ten dzień był po prostu okropny. Głowa mnie boli od ciągłych wrzasków kumpli z  zespołu i fanek,  a na dodatek mam kiepski humor. Chłopaki oglądają mecz, a ja leże w ciemności na łóżku i wpatruję się w jakże interesujący sufit. Nawet obecność Neytiri nie poprawia mi humoru. Do domu obok chyba się ktoś wprowadził, bo słychać stamtąd śmiechy, głośną muzykę i krzyki. Z tego co słyszę musiało się tam wprowadzić dużo osób, skoro robią taki hałas i większość z nich to chyba są dziewczyny. A z resztą, co mnie to obchodzi? Niech sobie tam mieszkają, pewnie są takie same jak reszta. Obchodzi je tylko czy ktoś ma dużo kasy. Po jakimś czasie krzyki i muzyka ucichły, więc wstałem i poszedłem otworzyć drzwi od balkonu bo potrzebowałem trochę świeżego powietrza. To co tam zobaczyłem wprawiło mnie w osłupienie. Na balkonie, naprzeciw mojego stał stolik z zapaloną lampką a obok niego siedziała dziewczyna, która grała na gitarze i śpiewała cicho. Była brunetką, której włosy układały się w fale i lekko opadały jej na ramiona.Miała pełne, różowe usta, malutki nosek i trochę piegów. Była niesamowicie piękna. Niestety nie mogłem zobaczyć koloru jej oczu, bo miała je zamknięte. Takiego głosu jak ona jeszcze nigdy nie słyszałem. Był taki.. taki... miękki. Wiem, że to dziwne określenie ale on taki był. "Dość, muszę przestać." - zganiłem się w myślach i wróciłem do pokoju na łóżko. Drzwi zostawiłem otwarte by ją słyszeć. Już dawno czegoś takiego nie czułem, ostatni raz jak takie coś poczułem to... Nie, to niemożliwe, przecież nawet jej nie znam. W końcu jej cichy głos zaczął mnie usypiać i już po chwili udałem się do krainy snów oraz marzeń.

********** Perspektywa Nat **********

Brzdąkając na gitarze, usłyszałam dźwięk rozsuwanych drzwi, ale nie zwróciłam na to najmniejszej uwagi. Kątem oka zauważyłam kogoś stojącego na balkonie na przeciwko mojego, jednak nie widziałam tej osoby wyraźnie bo było zbyt ciemno. Gdy znudziło mi się granie i trochę zmarzłam, postanowiłam poszukać w internecie ofert pracy. Wróciłam do środka, odłożyłam gitarę na swoje miejsce i odpaliłam laptopa. Przeglądnęłam kilka ofert, ale żadna z nich nie przypadła mi do gustu, więc poszłam do łazienki umyć się i przebrać w piżamę. Kiedy już stamtąd wyszłam, szybko wskoczyłam pod cieplutką i miękką kołdrę. Moją ostatnią myślą przed zaśnięciem było, że teraz jestem naprawdę szczęśliwa.

____________________________

Czejś wszystkim. :D Rozdział jest podzielony na punkt widzenia dwóch osób. Domyślacie się kim jest ta druga osoba, prawda? ;> Rozdział miał być dodany wczoraj, ale niestety nie dałam rady. :c Dedykuję go wszystkim, którzy czytają mojego bloga i życzę miłego czytania. :) Następny rozdział też nie będzie długi, ale później będzie lepiej. :3 Ocenę pozostawiam wam. ♥

Do następnego,
Natalie ♥

3. "Wciąż ciężko mi w to uwierzyć."

To już nie długo. Siedzę z Monią i czekam na nasz lot, a przed chwilą pożegnałyśmy się z Agnieszką. Nie obyło się bez łez i uścisków, byłyśmy bardzo do siebie przywiązane. Będzie mi brakować niektórych osób i miejsc, ale bardzo się cieszę już na samą myśl, że zaczniemy wszystko od początku.
- HALO?! TU ZIEMIA DO MOJEGO ASTRONAUTY! - wrzasnęła mi do ucha Monika. Czy ona zawsze musi się tak drzeć? Pewnie ma to po mnie.
- Nie drzyj się jak stare gacie! - wrzasnęłam tak głośno jak ona. - Czego chcesz?
- A tego, że jak zaraz nie ruszysz tych swoich zacnych czterech liter to zostaniesz tutaj. - powiedziała, ciągnąc mnie za rękę bym wstała.
- Już idę, nie marudź. Popędzanie mnie, w niczym ci nie pomoże. - burknęłam i wstałam niechętnie. Monia w odpowiedzi wystawiła mi język. Ramie w ramie, ruszyłyśmy do samolotu, ciągnąc za sobą walizki. Podczas lotu wygłupiałyśmy się na tyle sposobów, na ile da się będąc wysoko nad ziemią i to w samolocie. Tak się śmiałyśmy, że obsługa musiała nas uciszać a inni ludzie patrzyli na nas z dezaprobatą, nam to jednak nie przeszkadzało. Wychodząc z samolotu miałam ochotę całować ziemię, ale powstrzymałam się bo byłoby za dużo świadków. Spojrzałam na Monikę, była cała blada i się trzęsła.
- I co? Latanie nie bardzo ci służy? - zapytałam zaczepnie.
- Kiedy w końcu się odczepisz on mojego lęku wysokości? - fuknęła, zirytowana.
- Hmm, zastanówmy się.... Nigdy? - roześmiałam się.
- Ugh, powiedz mi dlaczego jeszcze z tobą rozmawiam?
- Bo mój urok osobisty cię przyciąga? - spytałam niewinnie, trzepocząc rzęsami. Monika roześmiała się a ja jej zawtórowałam. - I widzisz? Od razu na twarzy lepiej wyglądasz.
- Taak, twoje odzywki od razu polepszają  moje samopoczucie. - wywróciła oczami, a ja się uśmiechnęłam. Wyszłyśmy z lotniska, zatrzymałyśmy taksówkę, włożyłyśmy walizki do bagażnika i pojechałyśmy. Gdy byłyśmy na miejscu od razu jak tylko samochód się zatrzymał, wysiadłam i czekałam na zewnątrz, na Monikę która jeszcze płaciła taksówkarzowi. Jak tylko skończyła, podeszłyśmy bliżej domku w którym miałyśmy mieszkać. Jak na mój gust był idealny. Był to domek jedno piętrowy w kolorze brudnego różu. Miał mały ogródek i balkony przy oknach od pokojów na piętrze. Podchodząc do drzwi wejściowych miałam pustkę w głowie, nic nie czułam. "A więc to nie sen, to się dzieje naprawdę." - pomyślałam po chwili wpatrywania się tępo w drzwi.
- Masz klucze? - zapytałam Monie, która wydawała się nieobecna. Wiem, że dziwnie się zachowujemy, ale od zawsze marzyłyśmy by zamieszkać razem i to w Londynie, a teraz te marzenia się spełniają.
- ...Taak, mam. To ten moment. - prawie wyszeptała, wyciągając drżącą dłonią klucze z kieszeni. Gdy przekręciła je w zamkach żadna z nas nie chciała tam wchodzić. W końcu odzyskałam głos i powiedziałam :
- Wchodzimy? Razem?
- Razem.
Przytuliłyśmy się mocno. Nie wiem co bym bez niej zrobiła, moje życie na pewno nie byłoby takie kolorowe jak w chwilach, które spędzałyśmy razem.Obie położyłyśmy swoje dłonie na klamce i lekko nacisnęłyśmy. Otwierając drzwi poczułam zapach cynamonu. Wzięłam głęboki oddech, jeszcze raz spojrzałyśmy na siebie, niepewne czekającej nas przyszłości i przekroczyłyśmy próg...


__________________________________
 Witam wszystkich! :D Chciałabym przeprosić za dwie rzeczy :
1. Za to, że tak długo nie dodawałam rozdziału. Niestety nie miałam jak, bo miałam bardzo mało dostępu do komputera a jak już  miałam to tylko na chwilę.
2. I za to, że rozdział jest taki krótki. Następne rozdziały będą dłuższe i trochę ciekawsze. ;)
Dziękuję za te miłe komentarze pod rozdziałami, nawet się nie spodziewałam, że jakieś w ogóle się pojawią. :) Dopiero zaczynam a już mam 2 obserwatorów. ;o Jeszcze raz wam dziękuję.
                                                                                             
                                                                                           Do następnego,
                                                                                                     Natalie ♥

poniedziałek, 5 sierpnia 2013

2. "Bilety kupione, walizki spakowane, teraz tylko czekać na jutrzejszy dzień."

Obudził mnie dźwięk budzika, oczywiście zapomniałam go wyłączyć gdy zaczął się mój urlop, ale już wstanę bo i tak nie zasnę. Była godzina 6.00, czyli jak dla mnie był to środek nocy. Ledwo przytomna zwlokłam się z łóżka i poszłam do kuchni zrobić sobie coś do jedzenia. Po zjedzeniu posiłku, pootwierałam wszystkie okna w domu. Wdychając świeże powietrze, poszłam do łazienki odświeżyć się. Włosy związałam w kok, a na usta nałożyłam błyszczyk o smaku jabłek. Gdy z niej wyszłam, przyszedł czas na wybranie ciuchów. Nałożyłam na siebie  czarne, krótkie spodenki, białą bokserkę a na to czarno-czerwoną koszulę w kratę. Efekt dopełniała czerwona bandamka zawiązana na głowie. Na nogi włożyłam moje ukochane, czarne conversy i już byłam gotowa. Zostawiłam liścik na blacie w kuchni do cioci, że idę do Moniki i nie wiem kiedy wrócę. Wychodząc z domu włożyłam słuchawki i puściłam muzykę. Zamknęłam drzwi na klucz i podśpiewując, ruszyłam w stronę domu Moniki. Jak zawsze, wyjęłam kluczyk spod wycieraczki i cicho otworzyłam drzwi. Tak jak myślałam na parterze było pusto, więc Monia musiała jeszcze spać. Nie martwiłam się, że obudzę jej siostrę bo o tej godzinie była już w pracy. Na palcach weszłam po schodach i przygotowana stanęłam pod drzwiami od jej pokoju. Rozprostowałam palce, przeczesałam dłonią włosy, położyłam rękę na klamce i z krzykiem wpadłam do sypialni.
- DAWAJ KASZANĘ HALINAA! - wydarłam się najgłośniej jak umiałam.
- Nie ma, skończyła się! - wykrzyknęła Monika, spadając z łóżka na twarz. Cały czas śmiejąc się, podeszłam do niej i usiadłam obok.
- DLACZEGO ZNOWU MNIE TAK STRASZYSZ?! JUŻ KOLEJNY RAZ TAKIE COŚ ODSTAWIASZ! JEST DOPIERO SIÓDMA, CZEGO CHCESZ PASZTECIE?! - wydarła się na mnie, a ja zaśmiałam się jeszcze bardziej.
- Bo.. bo.. chciałam ci zrobić.. mały żarcik. - wytłumaczyłam, dusząc się ze śmiechu. Monia jeszcze przez chwilę udawała obrażoną, ale i tak udzielił jej się mój humor, więc po chwili śmiała się razem ze mną. Próbując zrobić poważną minę, zapytałam.
- Skończyła się, powiadasz?
- No wyszła, a raczej wypełzła. Chyba była nieświeża. - zamyśliła się Monika. - A u Staśka też kupisz tyle, że droższa będzie.
Spojrzałyśmy na siebie i (po raz kolejny) wybuchłyśmy nie pohamowanym śmiechem. Gdy już w miarę się uspokoiłyśmy, Monia poszła się szybko odświeżyć. Z łazienki wyszła ubrana w czarną bokserkę i spódniczkę z falbankami, w kwiecistym wzorze a na szyi miała naszyjnik z napisem 'always', który dostała ode mnie na swoje 18 urodziny. Włosy miała rozpuszczone, które proste jak drut sięgały jej do pasa. Wychodząc z domu, postanowiłyśmy pójść do parku bo było za wcześnie by pogadać z ciocią. Przechadzając się, gadałyśmy o wszystkim i o niczym. Gdy spojrzałam na zegarek była już 10.30. Nie mogłam uwierzyć, że tak szybko zleciało nam te kilka godzin.
- Monia, musimy wracać bo przecież mamy iść z ciocią pogadać, a tak poza tym to przypomniało mi się, że muszę zadzwonić do szefa by się zwolnić. - przypomniałam jej.
- Tak jest, sir! - zasalutowała mi z uśmiechem. Zadzwoniłam do szefa, uzgodniłam z nim wszystko i już po chwili maszerowałyśmy raźno do mojego domu. Otwierając drzwi poczułam piękny zapach gofrów. Szybko z Moniką ściągnęłyśmy buty i wparowałyśmy do kuchni, przygotowane do zjedzenia tego co da nam ciocia. Ona widząc nasze miny i pozy, roześmiała się i podała nam talerze.
- Wiedziałam, że przyjdziecie więc zrobiłam też i dla was. - zaświergotała radośnie.
- To dobrze zrobiłaś. Dziękujemy. - powiedziałyśmy z pełnymi buziami. Ona w odpowiedzi posłała nam jeden ze swoich najpiękniejszych uśmiechów,  który zarezerwowany był tylko i wyłącznie dla nas. Ciocia Agnieszka była wysoką, szczupłą i piękną brunetką. Miała pełne, różowawe usta i bardzo jasne, błękitne oczy. Tak wiem, że to trochę a nawet trochę bardzo dziwne, że mam już prawie 21 lat i mieszkam z ciocią, ale to ona sama tak chciała. Gdy rodzice z moim rodzeństwem chcieli się wyprowadzić do Anglii, ja za żadne skarby nie dopuszczałam do siebie myśli, że wyprowadzając się, mogłabym już nigdy nie zobaczyć się z Moniką. Miałam wtedy 17 lat i byłam (nadal jestem)bardzo zżyta z moją przyjaciółką. W końcu, po wielu dniach płaczu Agnieszka zaoferowała, że mogę z nią zamieszkać. Byłam bardzo szczęśliwa chociaż wiedziałam, że będę bardzo tęsknić za rodzicami, Łukaszem i małą Laurą (moim rodzeństwem). No, ale było warto. W końcu gdy byłam pełnoletnia i chciałam się wyprowadzić, ciotka szybko wybiła mi to z głowy. Nie chciała bym mieszkała sama i powiedziała, że wyprowadzę się dopiero gdy będę miała z kim mieszkać. Z zamyślenia wyrwał mnie głos Moniki:
- Musimy z tobą porozmawiać.
- Chcecie mi powiedzieć, że wyprowadzacie się do Londynu? Jeśli tak to nie musicie, bo już wszystko wiem. - powiedziała, a gdy zobaczyła nasze zdziwione miny, mrugnęła porozumiewawczo. - Jak ma się kontakty, to się wszystko wie.
I wtedy zrozumiałam, że mama jej wszystko powiedziała, bo uwielbia rozmawiać na różne tematy z młodszą siostrą.
- Czyli musimy jeszcze tylko kupić bilety na samolot. - powiedziałam szczęśliwa z tego, że nic nie musiałyśmy tłumaczyć.
- O to też się nie martwcie. Bilety już kupione, bilet jutro o 18.00. Pomyślałam o wszystkim. - odpowiedziała szybko Agnieszka. Ja się tylko zaśmiałam, podziękowałam jej i mocno przytuliłam. Spojrzałam na Monikę i razem pobiegłyśmy do mojego pokoju. Biegnąc, wzięłam ze sobą Bruna by być może ostatni raz się do niego przytulić. Siedząc w mojej sypialni przegadałyśmy caały dzień i to dosłownie. Gdy skończyłyśmy było już tak późno,że Monika musiała zostać u mnie na noc bo bym ją w tą ciemnicę nie wypuściła.



______________________________

A oto i drugi rozdział. Na to aż pojawi się The Wanted jeszcze musicie trochę poczekać. :D A co do tego kto będzie głównymi męskimi bohaterami, to nie wyprzedzajmy faktów. Mam nadzieję, że się spodoba. Może i Tom miał wczoraj urodziny, to i tak życzę mu ostrych imprez, szczęścia z Kelsey i żeby nigdy się nie zmienił. <33




Do następnego
Natalie ♥

środa, 31 lipca 2013

1. "Propozycja nie do odrzucenia."

Był ciepły, letni wieczór. Leżałam na hamaku w ogrodzie i podziwiałam zachód Słońca. Lekko zaróżowiony horyzont ciągnął Słońce w dół, a ja marzyłam o rzeczach niemożliwych. Moje przemyślenia przerwał dzwoniący telefon. Na dzwonek miałam ustawioną piosenkę "Mad Man" zespołu The Wanted. "...Maybe I'm a mad man, maybe I'm a bad, bad, bad, bad man..." nuciłam nieświadomie, patrząc na telefon i myśląc. Dzwoniła Monia, moja najlepsza chodź czasami denerwująca przyjaciółka. Nie odbierałam, bo znowu miałam napad lenistwa (jak to określałam) i nie chciało mi się nawet kiwnąć palcem. Gdy telefon zadzwonił chyba już po raz 10, zrezygnowana podniosłam go i nacisnęłam zieloną słuchawkę.
- Halo? - mruknęłam,niezadowolona z tego, że ktoś przerywa mi chwilę leniuchowania.
- A ty co taka naburmuszona? Kot ci znowu uciekł? - zapytała Monika ze śmiechem.Na samą myśl o zimowych poszukiwaniach mojego kota Bruna, uśmiechnęłam się mimowolnie.
- Nie, po prostu... A z resztą, nieważne. - powiedziałam, zawstydzona moim wcześniejszym zachowaniem.
- Niech ci będzie, ale kiedyś i tak się dowiem. - odpowiedziała moja przyjaciółka, udając obrażoną.
- Chciałabyś, chciała... - zanuciłam, śmiejąc się. Wiedziałam, że Monia próbuje wyciągnąć ze mnie informacje. Zawsze tak robiła, gdy nie chciałam jej czegoś powiedzieć.- Dobra, koniec tego! Co chciałaś?
- Mam dla ciebie BARDZO ważną wiadomość. - powiedziała poważnie, podkreślając słowo "bardzo". Zaciekawiona, zaczęłam chodzić w kółko. Wiedziałam, że nie dzwoniłaby i mówiła takim poważnym głosem z jakiegoś błahego powodu, ponieważ nie znosiła powagi i zawsze była osobą wesołą.
- No to mów, na co czekasz? - spytałam niecierpliwie.
- Co się tak pieklisz? - odpowiedziała, rozbawiona.
Nie drocz się ze mną, tylko mów! - prawie krzyknęłam. Wiedziałam, że ona w prost uwielbia mnie denerwować,więc nie owijałam w bawełnę. Ona przyzwyczajona do tego, nie przejęła się zbytnio.
- No dobra, dobra. - uległa. - Jak ci wcześniej opowiadałam, postanowiłam przeprowadzić się do Londynu i chciałabym ci złożyć pewną propozycję...
- Jaką propozycję? - zapytałam z bijącym sercem, przerywając jej w połowie zdania. "O co jej może chodzić? Pamiętam, mówiła mi o tym ale myślałam, że żartuje." Próbowałam zrozumieć do czego zmierza.
- Nie przerywaj mi to się dowiesz. Otóż... - Monika próbowała zbudować napięcie. - Nie chciałabym być w nowym miejscu taka samotna, więc... czy chciałabyś pojechać ze mną do Londynu?
Zamarłam. Naprawdę chciałaby ze mną zamieszkać? Oczywiście, że tak! Jesteśmy przecież jak siostry! A w sumie to nic mnie tutaj nie trzyma, rodzice też mieszkają w Anglii. Mogłabym w końcu ich zobaczyć, po latach rozłąki.
- Bo wiesz, blisko Londynu mieszka też twoja rodzina i.. i.. ale jeśli nie chcesz... - zaczęła się jąkać i plątać.
- Kpisz czy o drogę pytasz? Oczywiście, że chcę! Co dwie głowy to nie jedna, prawda? -wykrzyknęłam wesoło.
- Naprawdę?! Kamień spadł mi z serca! - teraz to krzyczałyśmy z radości.
- To kiedy wyjeżdżamy? Muszę się spakować! No i kupić bilety! - wymieniałam szczęśliwa, że będziemy mieszkać razem, czyli tak jak marzyłyśmy będąc w podstawówce.
- Najpierw musimy wszystko powiedzieć twojej cioci. - uciszyła mnie.
- Eee, tam. Jeszcze zobaczysz, że będzie się cieszyć jak się o tym dowie. Pewnie ma mnie już po dziurki w nosie. - powiedziałam, uśmiechając się pod nosem.
- Może i tak... Znając ciebie, to na pewno. - zaśmiałyśmy się obie.
- A skąd weźmiemy pieniądze na wynajęcie mieszkania? - zapytałam zmartwiona.
- O to się nie martw. Tata kupił w Londynie dom, którego nie używa. Zaproponował mi mieszkanie w nim, gdy dowiedział się o moim postanowieniu. No i przecież znajdziemy sobie pracę. - wytłumaczyła mi spokojnie.
- To dobrze. A może nie będziemy gadały przez telefon, tylko przyjedziesz do mnie, co? - zaproponowałam, bo tak bardzo chciałam się z nią zobaczyć.
- Teraz nie mogę, bo się pakuje. Tobie też radziłabym to zrobić. Jutro wszystko uzgodnimy.
- Ohh, ok. To ja idę zabrać się do pracy. - powiedziałam zawiedziona.
- Do jutra! Już nie mogę się doczekać! - pożegnała się. Rozłączyłam się i ciężko opadłam na hamak. "Za dużo wrażeń jak na jeden dzień. A lato zapowiadało się tak spokojnie." Pomyślałam oszołomiona. Wstałam i szybko weszłam do domu, kierując się w stronę mojego pokoju.
- Natalio, czy ty przypadkiem nie miałaś czegoś zrobić? - z zamyślenia wyrwał mnie głos ciotki.
- A no tak! Całkiem zapomniałam! - uderzyłam się ręką w czoło. Przecież miałam zadzwonić do rodziców i wyczyścić kuwetę Bruna. Wyjęłam telefon z kieszeni i wystukałam numer do mamy.  Po krótkim przywitaniu, powiedziałam jej co postanowiłyśmy z Moniką. Zareagowała bardzo radośnie, jeszcze chwilę z nią pogadałam i rozłączyłam się. Gdy weszłam do mojej sypialni, wyczyściłam kuwetę, spakowałam wszystkie rzeczy do walizek (co zajęło mi masę czasu) i położyłam się na łóżku pomyśleć. Bruno wskoczył na mój brzuch i zwinął się w kłębek, mrucząc. Gdy jednak zobaczył, że nie jestem w nastroju, położył się obok mojej twarzy i cały czas przyglądał mi się tymi swoimi, wielkimi i niebieskimi oczyma. Mówią, że czarne koty przynoszą pecha, ale ja wcale tak nie myślę. Bruno przyniósł mi wiele radości i szczęścia. Może i nie potrafi pocieszać jak człowiek, ale sama jego obecność jest dla mnie ukojeniem. Leżąc tak, w końcu zachciało mi się spać, więc poszłam się umyć i przebrać w za dużą koszulkę taty i krótkie spodenki. Szybko wskoczyłam pod kołdrę i przytuliłam kota do siebie, szepcząc mu dobranoc.

______________________________

Witam wszystkich!:D Oto pierwszy rozdział mojego opowiadania, oddaję go w wasze ręce. Przez pierwsze kilka rozdziałów może być nudno,ale potem akcja się rozwinie. ;)Trochę długi, ale mam nadzieję, że w całości go przeczytacie. Dedykuję go mojej przyjaciółce, która dzięki mnie polubiła The Wanted. :D Mam nadzieję, że się wam spodoba.


Natalie ♥

BOHATEROWIE

BOHATEROWIE :



Monika Szpakowska
W tym roku obchodzić będzie swoje 20 urodziny. Jest energiczną osobą, nienawidzi ludzi fałszywych. W Polsce mieszka ze starszą siostrą. Gra na pianinie i tańczy. Jej najlepszą przyjaciółką jest Nat. Jest fanką zespołu The Wanted.



Natalia Lewandowska
Będzie miała 21 lat. Uwielbia lenistwo i czytanie książek wieczorami. Jest marzycielką i osobą, której nie jest łatwo zdobyć zaufanie. Śpiewa i gra na gitarze. Monikę uważa za swoją siostrę, wiele razem przeżyły. 


Agnieszka Lewandowska
Ciocia Natalii, jest młodszą siostrą jej matki. Jest samotną kobietą, nie ma dzieci. Traktuje Nat jak własną córkę.


The Wanted
Nathan Sykes (20 l.), Siva Kaneswaran (24 l.), Max George (24 l.), Jay McGuiness (23 l.), Tom Parker (24 l.)

Więcej bohaterów będzie pojawiało się z czasem, jak będzie rozwijała się akcja opowiadania.