niedziela, 25 sierpnia 2013

6. "Hmm... Ciekawi sąsiedzi."

W drzwiach stał uśmiechnięty od ucha do ucha Nathan Sykes. Pierwszą moją myślą było : "WTF?! Co ja dzisiaj brałam?". Byłam zdziwiona, ale próbowałam to ukryć. Monika w ogóle nie zwróciła uwagi na to, że właśnie stoi przed nią członek jej ulubionego zespołu. Nathan uprzedził nas przed powiedzeniem czegokolwiek.
- Co robią tutaj dwie młode i piękne damy? - zapytał,uśmiechając się szelmowsko i opierając się o framugę drzwi. 
- Otóż chciałybyśmy przywitać naszych nowych sąsiadów jak należy. -powiedziałam, pokazując mu nasz wypiek. Nie wiem jak to możliwe, ale jego uśmiech stał się jeszcze szerszy. 
 - No to zapraszam w nasze skromne progi. - powiedział i szeroko otworzył drzwi. Przeszliśmy przez przedpokój i weszłyśmy do salonu. Był ogromny, umeblowany w nowoczesnym stylu. W pomieszczeniu czekał na nas niecodzienny widok. Zobaczyłyśmy wysokiego mulata, który miał na głowie bokserki i pelerynę z ręcznika, uciekał przed mężczyzną ogolonym na łyso, całym umazanym keczupem. Kolejny z nich śpiewał to co słyszałyśmy stojąc pod drzwiami, tańcząc na podłodze usmarowanej keczupem (o___O), a facet w loczkach siedział fochnięty przed telewizorem z koroną z bitej śmietany na głowie.
- PAWIANY SPOKÓJ! GOŚCI MAMY! - wrzasnął Nathan, a wszyscy momentalnie się uspokoili i spojrzeli na nas. Uśmiechnęłyśmy się, rozbawione ich zakłopotanymi minami. Jedynie Loczek zachował się inaczej niż oni, siedział i wpatrywał się we mnie z otwartymi ustami. Spaliłam buraka i próbując się nie zarumienić się jeszcze bardziej, podeszłam do niego.
- Zamknij buzię bo ci mucha wleci. - gdy tylko to powiedziałam, on zrobił co mu kazałam i uśmiechnął się nieśmiało. Jaki on ma piękny uśmiech. I te oczy... kolor ich tęczówek był nieziemski. Zrobiło mi się na przemian gorąco i zimno. "Co się ze mną dzieje? Muszę się ogarnąć!" - pomyślałam, trochę zdziwiona moim zachowaniem. W końcu jednak opanowałam emocje i spojrzałam na resztę.
- Ja jestem Monika, a to moja przyjaciółka Natalia - przedstawiła nas Monia, uśmiechając się.
- Ja jestem Max, ten w loczkach to Jay, ten który przed chwilą śpiewał to Tom, ten co otworzył wam drzwi to Nathan, a ten w bokserkach na głowie to Siva. - powiedział na jednym oddechu łysol. Chłopcy rzucili się w naszą stronę, by na powitanie przytulić nas. Nie pomyślałabym, że są tacy... czuciowi. Zauważyłam, że Nathan w ogóle nie miał zamiaru wypuścić Moniki z objęć, więc Max musiał go szturchnąć w ramię by się opanował i ją puścił. Zaśmiałam się złośliwie w duchu, bo właśnie miałam coś czym będę mogła denerwować Monikę. Tak wiem, jestem okropna i uświadomiłam to sobie, sobie. (:D) Zauważyłam, że Jay cały czas patrzył się w moją stronę a gdy tylko nasze spojrzenia się spotykały, zmieszany odwracał wzrok. Aż taka byłam brzydka, że nie mógł uwierzyć jak taki paszczur może w ogóle istnieć? Na pewno o to chodziło.
- Wiemy kim jesteście, słucham waszej muzyki. Nat też, ale tylko czasami. - odpowiedziała Monika, wskazując na mnie palcem. "A to ona nie wie, że się palcem nie pokazuje? - pomyślałam trochę zdenerwowana. Czułam się jakby zwalała na mnie całą winę. Czasami nie rozumiem mojego toku myślenia, ale co tam. - Nie jesteśmy stąd, wcześniej mieszkałyśmy w Polsce.
- Ahaa. Właśnie tak mi się wydawało, że nie jesteście stąd. Macie inny akcent. - powiedział Tom.
- A tak poza tym, mówiłyście coś o jakimś cieście. - zmienił temat Nathan, zacierając ręcę i patrząc z chytrym uśmieszkiem w naszym kierunku. Reszta chłopaków od razu gdy tylko to usłyszała, spojrzała na nas z nadzieją. Roześmiałyśmy się z Moniką, przyglądając się tej gromadce, któranw tym momencie zrobiła oczy kota ze Shreka.
- Tak, wspominałyśmy o tym. Chcemy przywitać nowych sąsiadów, ciastem własnej roboty. - odpowiedziała Monia, patrząc z uśmiechem na nich. Za każdym razem, gdy Nathan się do niej uśmiechał ona delikatnie się rumieniła i udawała, że nic nie widziała. On widząc jak odwraca od niego wzrok gdy się do niej uśmiechał, trochę smutniał. "Jak dzieci" - pomyślałam z wielkim bananem na twarzy, posłałam mojej przyjaciółce znaczące spojrzenie na co ona odpowiedziała grymasem. Wszyscy chłopcy oprócz Nathana, który w przeciwieństwie do reszty był czysty poszli się ogarnąć. Gdy wrócili czyści, zabrali się do krojenia i nakładania na talerze naszego ciasta. W między czasie szepnęłam do Moniki po polsku :
- Ale jakby się potruli to uciekamy i w ogóle nas tu nie było. - ona tylko zachichotała złośliwie. Chłopcy położyli na stoliku talerzyki z ciastem i zaproponowali oglądnięcie jakiegoś filmu.
- Piła 7! - wrzszczał Tom z Maxem.
- Projekt X! - głosowali Nathan z Moniką. Siva wstrzymał się od głosu, bo jak mówił "I tak nikt nie będzie chciał oglądać tego co ja". Wszyscy spojrzeli na mnie i na Jay'a, czekając na to co my mamy do zaproponowania.
- Avatar! - wykrzyknęliśmy jednocześnie i spojrzeliśmy po sobie zdziwieni. Nie myślałam, że ktoś oprócz mnie może jeszcze lubić ten film. Monice już po setnym razie oglądania go, znudził się. Kiedy zawsze proponowałam jej żeby go oglądnąć, ona nie chciała nawet o tym słyszeć. Po jakimś czasie kłótni, w końcu postanowiliśmy oglądnąć " Piraci z Karaibów : klątwa Czarnej Perły". Wszyscy rozsiedliśmy się na kanapach i fotelach przed telewizorem. Monika siedziała obok Nathana, który siedział obok Toma. Max usiadł na fotelu, jedyne wolne miejsce było pomiędzy Sivą a Jayem, więc je zajęłam. Zauważyłam też, że Jay chyba był z tego zadowolony bo się uśmiechnął, gdy usiadłam obok niego. "To niedorzeczne, znowu za dużo sobie wyobrażam" - zganiłam się za takie myślenie. Mam strasznie wybujałą wyobraźnię, więc co się dziwić. Niestety nie da się czegoś takiego pozbyć. "Piratów..." mogłabym oglądać cały czas i nigdy by mi się to nie znudziło. Oprócz mnie to chyba nikt nie był zainteresowany filmem. W pewnym momencie zauważyłam, że Monia zasnęła oparta o Nathana. On to wykorzystał i przyciągnął ją bardziej do siebie, cały czas patrząc na nią z uśmiechem. Po jakimś czasie i on zasnął. Śmiać mi się chciało, ale powstrzymałam się po czym spojrzałam na Jay'a i pokazałam głową tamtą dwójkę, podnosząc brwi. On tylko wzruszył ramionami i szeroko się uśmiechnął. Reszta bandy też posnęła, co dość komicznie wyglądało. Szybko wstałam i wyciągnęłam telefon by zrobić zdjęcie Moni oraz Nathanowi, ale gdy zobaczyłam zmartwioną minę Jay'a, uspokoiłam go :
- Nie martw się, to zdjęcie nie trafi do internetu. Nie wepchnęłabym mojej przyjaciółki w takie bagno. - jak tylko to powiedziałam, rozluźnił się i kiwnął głową na znak zgody.. Zrobiłam im kilka fotek i pokazałam je Loczkowi. W końcu nie wytrzymałam i parsknęłam śmiechem. Jay próbował mnie uspokoić, ale sam przy okazji sam chichotał. Chciałam przestać się śmiać, ale nie potrafiłam. Na szczęście nikt się nie obudził, taki mieli twardy sen. Gdy się uspokoiłam, uświadomiłam sobie, że to nie było aż takie śmieszne jak mi się wydawało. No i zauważyłam, że film się już fawno skończył i była godzina 22.00. Strasznie szybko mi ten czas zleciał.
- Musimy się już zbierać, późno się zrobiło. - zakomunikowałam Jay'owi.
- Już? Chyba nie chcesz im przerwać spania, co? - zapytał ze złośliwym uśmieszkiem, wskazując na naszych przytulańców.
- Niestety muszę. I tak zasiedziałyśmy się. - powiedziałam, wstając. Najpierw obudziłam Nathana by puścił moją przyjaciółkę, nie był z tego zadowolony, ale zrobił co mu kazałam. Monie było trudniej przekonać by wstała. Musiałam na nią krzyknąć żeby się w końcu obudziła. Przy okazji, Max i reszta śpiochów prawie dostali zawału, pospadali z kanap z krzykiem. Najgorzej było z Tomem, bo zamiast spaść na podłogę jak wszyscy to podskoczył i wylądował na stoliku. Przeprosiłam ich, pożegnałyśmy się z nimi i wyszłyśmy. Nawet nie łudziłam się, że jeszcze kiedyś się spotkamy chociaż mieszkamy obok siebie. Przecież to są gwiazdy, na pewno nie chcieliby zawierać znajomości ze zwykłymi i nie znanymi w show biznesie dziewczynami. A tak na marginesie, to już nie moagę się doczekać kiedy pokażę Monice zdjęcia. Wyobraziłam sobie jej minę na widok fotek i szeroko się uśmiechnęłam. Będzie wkurzona, nie ma co. To nie moja wina, że taka jestem. Bóg zesłał mnie na Ziemię bym denerwowała ludzi, taką mam misję.
- A ty co się tak szczerzysz? Lumpeks gdzieś w pobliżu otworzyli? - zapytała moja przyjaciółka, uśmiechając się wrednie.
- A wiesz, że tak? Specjalnie dla ciebie, Nathan ich o to poprosił. - odgryzłam się. Może i nie była to jedna z moich najbardziej błyskotliwych ripost, ale poskutkowało.
- Zobaczysz jak wejdziemy do domu! Pożałujesz, że mnie poznałaś! - pogrozgiła mi palcem, na co ja się tylko roześmiałam. Szybko pobiegłam do domu i zamknęłam się w moim pokoju na klucz, by się do mnie nie dostała. Walnęłam się na łóżko i przymknęłam oczy, nasłuchując. Usłyszałam jak Monika wchodzi po schodach i zamyka się w swojej sypialni. Odpaliłam laptopa i czekając aż się włączy, wyszłam na balkon. Gwiazdy na niebie świeciły bardzo mocno. Księżyc był w pełni, oświetlając swoją poświatą Ziemię. Nagle poczułam, że ktoś mnie obserwuje. Spojrzałam w kierunku balkonu, który był na przeciwko mojego i zauważyłam jakiś ruch. Przyjrzałam się dokładniej, ale nic nie zobaczyłam tam nic dziwnego. "Pewnie mi się coś przywidziało." - opamiętałam się. Zmarzłam trochę, więc wróciłam do środka i włączyłam od razu GG. Tak jak myślałam, Monika była dostępna. Gdy któraś z nas u tej drugiej coś przeskrobała i chowała się u siebie w domu, bądź w innym pokoju, włączałyśmy GG i pisałyśmy. To był nasz sposób, inaczej byśmy się pozabijały.

**** ROZMOWA NA GG ****

~ Natt
Kiedy będę mogła wyjść z pokoju wiedząc, że nie udusisz mnie przy najbliższej okazji? :D

~ Monia
Na pewno nie tego wieczoru. A na śniadanie nie masz co liczyć.

~Natt
Huehuehue XD To ty mi chciałaś śniadanie zrobić? oO Będę musiała w kalendarzu zapisać.

~ Monia
Śmiej się, śmiej. Miałaś szansę zjedzenia porządnego śniadania, ale ją zaprzepaściłaś. A no właśnie! Znalazłam ogłoszenie pracy, szukają kelnerki w jakiejś kawiarence. Jutro idę na rozmowę kwalifikacyjną.

~ Natt
Uuu.... szalejesz Monia. :D Ja jeszcze nie znalazłam czegoś, co by mi odpowiadało. A jutro ci takie fajne zdjęcie pokaże. ^^

~ Monia
A można wiedzieć jakie? Bo to trochę podejrzane jest...

~ Natt
Dowiesz się w swoim czasie...

~ Monia
Dobra, teraz to na prawdę zaczynam się bać...

~ Natt
I dobrze. :D A tak z innej beczki : I jak ci się podobało spotkanie z nowymi sąsiadami?

~ Monia
Jutro o tym pogadamy, teraz lenia mam. Pisać mi się nie chce.

~ Natt
A kiedy ty go nie masz?

~ Monia
Nie wiem. :D Dobra, ja spadam. Okropnej nocy i masy koszmarów. XD

~ Natt
Też cię kocham. Dobranoc :*
Po zakończeniu rozmowy, sprawdziłam w sieci ogłoszenia w sprawie, ale tak jak wczoraj moje poszukiwania spełzły na niczym. Wyłączyłam laptopa i poszłam jak co wieczór trochę pobrzdąkać na gitarze i pośpiewać. Potem umyłam się i przebrałam w w za dużą koszulkę i krótkie spodenki, które służyły mi jako piżama. Zanim położyłam się spać, zbiegłam na dół po szklankę wody. Na moje szczęście Monika była w swoim pokoju, a ja w nic nie wpadłam. Cud po prostu. Wracając, usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi. Jak można było się domyślić, były one od pokoju mojej przyjaciółki. Wystraszyłam się, wyobrażając karę za to co jej powiedziałam i szybko wpadłam do mojej sypialni. Zamknęłam drzwi na klucz i oparłam się o nie ciężko. ”Mogło się to skończyć na prawdę źle." - pomyślałam, próbując uspokoić oddech. Zajęło mi to kilka minut, ale się udało. W końcu spokojna, położyłam się spać.
_____________________________
Oto i 6 rozdział, tak jak obiecywałam : jest długi. Bynajmniej dla mnie. :3 Miałam trochę problemów z jego napisaniem, ale się udało. Następny rozdział pojawi się 1 września, albo i później bo od jutra nie będę miała dostępu do internetu. Niestety nie jestem na komputerze, więc za jakiekolwiek błędy przepraszam. :3 Życzę miłego czytania.


Do następnego,
Natalie <3

sobota, 24 sierpnia 2013

Ważne!

Dzisiaj będę wyjeżdżać do rodziny i nie wiem czy mają tam internet. Jeśli nie mają, to nie będzie mnie do 1 września. A jeśli będą mieli, to rozdział może pojawić się jutro wieczorem bądź w nocy. :3 Jak nie będzie internetu , wynagrodzę wam tą nieobecność 2 rozdziałami, oki? <3

wtorek, 20 sierpnia 2013

5. "Musimy przywitać się jak cywilizowani ludzie."

Gdy się tylko obudziłam, sprawdziłam która jest godzina. Tak jak myślałam było grubo po 11. Czyli normalna godzina o której wstaje normalny człowiek. Chyba. Poszłam do pokoju Moni, ale nie zastałam tam jej. Szybko zeszłam na dół, do kuchni by zobaczyć czy przypadkiem nie robi dla mnie jakiegoś, dobrego śniadanka. Zaśmiałam się pod nosem, nigdy by czegoś takiego nie zrobiła. To wiem aż za dobrze. Na lodówce zauważyłam naklejoną karteczkę :

Dżem dobry śpiąca królewno!
Poszłam na zakupy, po coś do jedzenia i składniki na ciasto dla naszych, nowych sąsiadów. Musimy ich przecież przywitać jak cywilizowani ludzie. A bynajmniej ja. Niedługo wrócę.
Twoja najlepsza, najpiękniejsza i najmądrzejsza przyjaciółka Monika. XD


"Zapomniała napisać jeszcze, że jest skromna." - mruknęłam sama do siebie. Dobra, to ja zrobię jej niespodziankę i nie rozwalę całego domu. Poświęcę się by zrobić jej przyjemność. Nie będę robiła żadnej głupoty. Oczywiście do jej powrotu, a później... pomyśli się. Wbiegłam sprintem do mojego pokoju, przy okazji potykając się  o próg i upadając na twarz. Byłam przyzwyczajona do takich wypadków, więc nie zwróciłam na to za bardzo uwagi, szybko wstałam i poszłam się ogarnąć. Ubrałam bluzkę z nadrukiem arbuza i do tego białe, krótkie spodenki. Zeszłam na dół (nie obyło się bez walnięcia małym palcem w komodę stojącą na korytarzyku. Krzyku było dużo.) do salonu i usiadłam na kanapie by pooglądać tv. Zgłodniałam po jakimś czasie, ale że nie było nic w lodówce musiałam poczekać na moją współlokatorkę. Wróciła, gdy ja właśnie ucinałam sobie drzemkę by zapomnieć o głodzie. Wparowała do salonu z wrzaskiem :
- Wróciłam! Nie spodziewałaś się mnie tak wcześnie! - jak tylko to wykrzyczała, zaśmiała się niczym szaleniec i uciekła do kuchni. Przez chwilę siedziałam oszołomiona. "Co się właśnie przed chwilą stało?" - pomyślałam. Gdy w końcu zrozumiałam (ma się ten szybki zapłon :D), zerwałam się z kanapy i pobiegłam za nią, nie mogłam jej tego darować. Prawie zawału dostałam, bo ona nie potrafiła wejść normalnie. I ona nazywa siebie cywilizowanym człowiekiem. Pomarzyć dobra rzecz. Przebiegając przez przedpokój, wzięłam dużą łyżkę do butów i przygotowana poszłam w stronę kuchni. Monikę zastałam tam z drewnianą łyżką w ręce. Jak tylko zobaczyła mnie i moją "broń", z wrzaskiem uciekła do łazienki. Zamknęła się na klucz i za żadne skarby nie chciała stamtąd wyjść. Po dość długim czasie, w końcu dogadałyśmy się i poszłyśmy piec ciasta dla sąsiadów. Monika wiedziała, że tak łatwo jej nie odpuszczę, w końcu się zemszczę. Gdy skończyłyśmy piec byłyśmy całe ubrudzone mąką i żółtkiem z jajek, więc poszłyśmy się przebrać. Czyste, zwarte i gotowe wyszłyśmy z domu w poszukiwaniu przygód. Najpierw poszłyśmy do domu po naszej prawej stronie. Był taki sam jak nasz, tylko trochę zaniedbany. Mieszkała tam starsza pani, nazywała się Nadia Covenant i była bardzo miłą i energiczną osóbką. Bardzo się cieszyła na nasz widok, ponieważ nikt od bardzo dawna jej nie odwiedzał. Opowiadała nam jak to Londyn wyglądał za jej czasów i jacy byli ludzie. Przegadałyśmy z nią prawie całe popołudnie, więc zaczęłyśmy się zbierać. Była bardzo smutna z tego powodu, ale obiecałyśmy jej, że na pewno jeszcze raz ja odwiedzimy.

- Bardzo miła z niej staruszka. Chciałabym mieć taką babcię - powiedziałam, zjadając cukierki które dostałyśmy od nie na pożegnanie.
- Zgadzam się z tobą, historie które opowiadała były ciekawe. - przytaknęła Monika z pełną buzią. Teraz miałyśmy iść do domku po lewej. W sumie śmiało można było nazwać to willą wersja mini. Miał 3 piętra, wielki ogród i był w kolorze beżowym. Podchodząc do drzwi usłyszałyśmy jak ktoś śpiewa : "HEY, MY NAME IS HAVANA, DO YOU HAVE A BIG BANANA?", spojrzałyśmy na siebie i szeroko się uśmiechnęłyśmy. Nacisnęłam dzwonek i czekałyśmy. Śpiew nie ucichł, za to słychać też było tupot stóp. Nagle drzwi się otworzyły a mi przyśpieszyło serce. W drzwiach stał uśmiechnięty od ucha do ucha...

_____________________


TA DAAA! XD Tak, wiem rozdział szybko już jest. ;o Ale to przez Dreamer! Kobieto, ty to wiesz jak motywować ludzi! ♥ Rozdział taki trochę kiczowaty, no ale jest. :)
Nie wiem co jeszcze napisać, więc do następnego
Natalie ♥

sobota, 17 sierpnia 2013

4. "Idealnie. Czy może być lepiej?"

Dom w środku wyglądał jeszcze lepiej niż na zewnątrz. Nasze domy w Polsce nie umywały się do niego. Wchodząc przez drzwi frontowe, znajdowałeś się w przedpokoju którego ściany miały kolor morski. Stała tam szafka na buty, wieszaki a na ścianie znajdowało się wielkie lustro. Później był korytarzyk łączący kuchnię i salon, były tam drzwi od łazienki i schody prowadzące na piętro. Z kuchnią połączona była jadalnia. Miała wielkie oszklone drzwi, przez które wychodziło się na ogródek. W salonie stały dwa fotele, sofa, telewizor a naprzeciwko sofy stolik. Był przykryty obrusem a na nim stał wazonik z laskami cynamonu. Na piętrze znajdowały się dwie sypialnie z balkonami, kolejna łazienka oraz drzwi od strychu. Wszystko to było urządzone w nowoczesnym stylu. Monia i ja wybrałyśmy wyliczanką który pokój będzie kogo i weszłyśmy do nich. Wchodząc do mojego czułam się jak księżniczka. Po środku, naprzeciwko drzwi stało wielkie łoże małżeńskie. Tuż obok stała szafka nocna na której stała lampka i pusta ramka do zdjęcia. Po drugiej stronie łóżka znajdowały się oszklone drzwi na balkon. Nad łóżkiem było wielkie okno z którego było widać część ogródka i domu sąsiadów. Resztę miejsca zajmowały dwie szafy, biurko i komody. Ściany sypialni miały kolor jasnej zieleni. Moni pokój był tak samo umeblowany z tą różnicą, że jego ściany były fioletowe. Nie mając nic innego do roboty, zaczęłyśmy się rozpakowywać. Moja przyjaciółka skończyła, gdy ja dopiero chowałam ciuchy do szafy. Zawsze jeśli chodzi o rozpakowywanie, kończyłam o wiele później niż ona. Monia przyszła mi z pomocą co oznaczało : bitwę na poduchy, wyzywanie się, krzyki i śmiech, łaskotanie oraz bieganie po całym domu. W tamtej chwili nie obchodziło nas co sobie pomyślą sobie o nas sąsiedzi, chciałyśmy się tylko zabawić. Będą musieli się przyzwyczaić. Już mi ich szkoda, no ale trudno. Włączyłyśmy muzykę na full przy której śpiewałyśmy (czytaj : darłyśmy się) i tańczyłyśmy. Gdy skończyłyśmy mnie "rozpakowywać", była już druga w nocy. Nie chciało nam się jeszcze spać, więc Monika poszła do swojej sypialni by zadzwonić do siostry i pogadać z nią. Ja już wcześniej rozmawiałam z ciocią, więc poszłam na balkon by jak co wieczór poćwiczyć grę na gitarze i trochę pośpiewać.

**********************

Ten dzień był po prostu okropny. Głowa mnie boli od ciągłych wrzasków kumpli z  zespołu i fanek,  a na dodatek mam kiepski humor. Chłopaki oglądają mecz, a ja leże w ciemności na łóżku i wpatruję się w jakże interesujący sufit. Nawet obecność Neytiri nie poprawia mi humoru. Do domu obok chyba się ktoś wprowadził, bo słychać stamtąd śmiechy, głośną muzykę i krzyki. Z tego co słyszę musiało się tam wprowadzić dużo osób, skoro robią taki hałas i większość z nich to chyba są dziewczyny. A z resztą, co mnie to obchodzi? Niech sobie tam mieszkają, pewnie są takie same jak reszta. Obchodzi je tylko czy ktoś ma dużo kasy. Po jakimś czasie krzyki i muzyka ucichły, więc wstałem i poszedłem otworzyć drzwi od balkonu bo potrzebowałem trochę świeżego powietrza. To co tam zobaczyłem wprawiło mnie w osłupienie. Na balkonie, naprzeciw mojego stał stolik z zapaloną lampką a obok niego siedziała dziewczyna, która grała na gitarze i śpiewała cicho. Była brunetką, której włosy układały się w fale i lekko opadały jej na ramiona.Miała pełne, różowe usta, malutki nosek i trochę piegów. Była niesamowicie piękna. Niestety nie mogłem zobaczyć koloru jej oczu, bo miała je zamknięte. Takiego głosu jak ona jeszcze nigdy nie słyszałem. Był taki.. taki... miękki. Wiem, że to dziwne określenie ale on taki był. "Dość, muszę przestać." - zganiłem się w myślach i wróciłem do pokoju na łóżko. Drzwi zostawiłem otwarte by ją słyszeć. Już dawno czegoś takiego nie czułem, ostatni raz jak takie coś poczułem to... Nie, to niemożliwe, przecież nawet jej nie znam. W końcu jej cichy głos zaczął mnie usypiać i już po chwili udałem się do krainy snów oraz marzeń.

********** Perspektywa Nat **********

Brzdąkając na gitarze, usłyszałam dźwięk rozsuwanych drzwi, ale nie zwróciłam na to najmniejszej uwagi. Kątem oka zauważyłam kogoś stojącego na balkonie na przeciwko mojego, jednak nie widziałam tej osoby wyraźnie bo było zbyt ciemno. Gdy znudziło mi się granie i trochę zmarzłam, postanowiłam poszukać w internecie ofert pracy. Wróciłam do środka, odłożyłam gitarę na swoje miejsce i odpaliłam laptopa. Przeglądnęłam kilka ofert, ale żadna z nich nie przypadła mi do gustu, więc poszłam do łazienki umyć się i przebrać w piżamę. Kiedy już stamtąd wyszłam, szybko wskoczyłam pod cieplutką i miękką kołdrę. Moją ostatnią myślą przed zaśnięciem było, że teraz jestem naprawdę szczęśliwa.

____________________________

Czejś wszystkim. :D Rozdział jest podzielony na punkt widzenia dwóch osób. Domyślacie się kim jest ta druga osoba, prawda? ;> Rozdział miał być dodany wczoraj, ale niestety nie dałam rady. :c Dedykuję go wszystkim, którzy czytają mojego bloga i życzę miłego czytania. :) Następny rozdział też nie będzie długi, ale później będzie lepiej. :3 Ocenę pozostawiam wam. ♥

Do następnego,
Natalie ♥

3. "Wciąż ciężko mi w to uwierzyć."

To już nie długo. Siedzę z Monią i czekam na nasz lot, a przed chwilą pożegnałyśmy się z Agnieszką. Nie obyło się bez łez i uścisków, byłyśmy bardzo do siebie przywiązane. Będzie mi brakować niektórych osób i miejsc, ale bardzo się cieszę już na samą myśl, że zaczniemy wszystko od początku.
- HALO?! TU ZIEMIA DO MOJEGO ASTRONAUTY! - wrzasnęła mi do ucha Monika. Czy ona zawsze musi się tak drzeć? Pewnie ma to po mnie.
- Nie drzyj się jak stare gacie! - wrzasnęłam tak głośno jak ona. - Czego chcesz?
- A tego, że jak zaraz nie ruszysz tych swoich zacnych czterech liter to zostaniesz tutaj. - powiedziała, ciągnąc mnie za rękę bym wstała.
- Już idę, nie marudź. Popędzanie mnie, w niczym ci nie pomoże. - burknęłam i wstałam niechętnie. Monia w odpowiedzi wystawiła mi język. Ramie w ramie, ruszyłyśmy do samolotu, ciągnąc za sobą walizki. Podczas lotu wygłupiałyśmy się na tyle sposobów, na ile da się będąc wysoko nad ziemią i to w samolocie. Tak się śmiałyśmy, że obsługa musiała nas uciszać a inni ludzie patrzyli na nas z dezaprobatą, nam to jednak nie przeszkadzało. Wychodząc z samolotu miałam ochotę całować ziemię, ale powstrzymałam się bo byłoby za dużo świadków. Spojrzałam na Monikę, była cała blada i się trzęsła.
- I co? Latanie nie bardzo ci służy? - zapytałam zaczepnie.
- Kiedy w końcu się odczepisz on mojego lęku wysokości? - fuknęła, zirytowana.
- Hmm, zastanówmy się.... Nigdy? - roześmiałam się.
- Ugh, powiedz mi dlaczego jeszcze z tobą rozmawiam?
- Bo mój urok osobisty cię przyciąga? - spytałam niewinnie, trzepocząc rzęsami. Monika roześmiała się a ja jej zawtórowałam. - I widzisz? Od razu na twarzy lepiej wyglądasz.
- Taak, twoje odzywki od razu polepszają  moje samopoczucie. - wywróciła oczami, a ja się uśmiechnęłam. Wyszłyśmy z lotniska, zatrzymałyśmy taksówkę, włożyłyśmy walizki do bagażnika i pojechałyśmy. Gdy byłyśmy na miejscu od razu jak tylko samochód się zatrzymał, wysiadłam i czekałam na zewnątrz, na Monikę która jeszcze płaciła taksówkarzowi. Jak tylko skończyła, podeszłyśmy bliżej domku w którym miałyśmy mieszkać. Jak na mój gust był idealny. Był to domek jedno piętrowy w kolorze brudnego różu. Miał mały ogródek i balkony przy oknach od pokojów na piętrze. Podchodząc do drzwi wejściowych miałam pustkę w głowie, nic nie czułam. "A więc to nie sen, to się dzieje naprawdę." - pomyślałam po chwili wpatrywania się tępo w drzwi.
- Masz klucze? - zapytałam Monie, która wydawała się nieobecna. Wiem, że dziwnie się zachowujemy, ale od zawsze marzyłyśmy by zamieszkać razem i to w Londynie, a teraz te marzenia się spełniają.
- ...Taak, mam. To ten moment. - prawie wyszeptała, wyciągając drżącą dłonią klucze z kieszeni. Gdy przekręciła je w zamkach żadna z nas nie chciała tam wchodzić. W końcu odzyskałam głos i powiedziałam :
- Wchodzimy? Razem?
- Razem.
Przytuliłyśmy się mocno. Nie wiem co bym bez niej zrobiła, moje życie na pewno nie byłoby takie kolorowe jak w chwilach, które spędzałyśmy razem.Obie położyłyśmy swoje dłonie na klamce i lekko nacisnęłyśmy. Otwierając drzwi poczułam zapach cynamonu. Wzięłam głęboki oddech, jeszcze raz spojrzałyśmy na siebie, niepewne czekającej nas przyszłości i przekroczyłyśmy próg...


__________________________________
 Witam wszystkich! :D Chciałabym przeprosić za dwie rzeczy :
1. Za to, że tak długo nie dodawałam rozdziału. Niestety nie miałam jak, bo miałam bardzo mało dostępu do komputera a jak już  miałam to tylko na chwilę.
2. I za to, że rozdział jest taki krótki. Następne rozdziały będą dłuższe i trochę ciekawsze. ;)
Dziękuję za te miłe komentarze pod rozdziałami, nawet się nie spodziewałam, że jakieś w ogóle się pojawią. :) Dopiero zaczynam a już mam 2 obserwatorów. ;o Jeszcze raz wam dziękuję.
                                                                                             
                                                                                           Do następnego,
                                                                                                     Natalie ♥

poniedziałek, 5 sierpnia 2013

2. "Bilety kupione, walizki spakowane, teraz tylko czekać na jutrzejszy dzień."

Obudził mnie dźwięk budzika, oczywiście zapomniałam go wyłączyć gdy zaczął się mój urlop, ale już wstanę bo i tak nie zasnę. Była godzina 6.00, czyli jak dla mnie był to środek nocy. Ledwo przytomna zwlokłam się z łóżka i poszłam do kuchni zrobić sobie coś do jedzenia. Po zjedzeniu posiłku, pootwierałam wszystkie okna w domu. Wdychając świeże powietrze, poszłam do łazienki odświeżyć się. Włosy związałam w kok, a na usta nałożyłam błyszczyk o smaku jabłek. Gdy z niej wyszłam, przyszedł czas na wybranie ciuchów. Nałożyłam na siebie  czarne, krótkie spodenki, białą bokserkę a na to czarno-czerwoną koszulę w kratę. Efekt dopełniała czerwona bandamka zawiązana na głowie. Na nogi włożyłam moje ukochane, czarne conversy i już byłam gotowa. Zostawiłam liścik na blacie w kuchni do cioci, że idę do Moniki i nie wiem kiedy wrócę. Wychodząc z domu włożyłam słuchawki i puściłam muzykę. Zamknęłam drzwi na klucz i podśpiewując, ruszyłam w stronę domu Moniki. Jak zawsze, wyjęłam kluczyk spod wycieraczki i cicho otworzyłam drzwi. Tak jak myślałam na parterze było pusto, więc Monia musiała jeszcze spać. Nie martwiłam się, że obudzę jej siostrę bo o tej godzinie była już w pracy. Na palcach weszłam po schodach i przygotowana stanęłam pod drzwiami od jej pokoju. Rozprostowałam palce, przeczesałam dłonią włosy, położyłam rękę na klamce i z krzykiem wpadłam do sypialni.
- DAWAJ KASZANĘ HALINAA! - wydarłam się najgłośniej jak umiałam.
- Nie ma, skończyła się! - wykrzyknęła Monika, spadając z łóżka na twarz. Cały czas śmiejąc się, podeszłam do niej i usiadłam obok.
- DLACZEGO ZNOWU MNIE TAK STRASZYSZ?! JUŻ KOLEJNY RAZ TAKIE COŚ ODSTAWIASZ! JEST DOPIERO SIÓDMA, CZEGO CHCESZ PASZTECIE?! - wydarła się na mnie, a ja zaśmiałam się jeszcze bardziej.
- Bo.. bo.. chciałam ci zrobić.. mały żarcik. - wytłumaczyłam, dusząc się ze śmiechu. Monia jeszcze przez chwilę udawała obrażoną, ale i tak udzielił jej się mój humor, więc po chwili śmiała się razem ze mną. Próbując zrobić poważną minę, zapytałam.
- Skończyła się, powiadasz?
- No wyszła, a raczej wypełzła. Chyba była nieświeża. - zamyśliła się Monika. - A u Staśka też kupisz tyle, że droższa będzie.
Spojrzałyśmy na siebie i (po raz kolejny) wybuchłyśmy nie pohamowanym śmiechem. Gdy już w miarę się uspokoiłyśmy, Monia poszła się szybko odświeżyć. Z łazienki wyszła ubrana w czarną bokserkę i spódniczkę z falbankami, w kwiecistym wzorze a na szyi miała naszyjnik z napisem 'always', który dostała ode mnie na swoje 18 urodziny. Włosy miała rozpuszczone, które proste jak drut sięgały jej do pasa. Wychodząc z domu, postanowiłyśmy pójść do parku bo było za wcześnie by pogadać z ciocią. Przechadzając się, gadałyśmy o wszystkim i o niczym. Gdy spojrzałam na zegarek była już 10.30. Nie mogłam uwierzyć, że tak szybko zleciało nam te kilka godzin.
- Monia, musimy wracać bo przecież mamy iść z ciocią pogadać, a tak poza tym to przypomniało mi się, że muszę zadzwonić do szefa by się zwolnić. - przypomniałam jej.
- Tak jest, sir! - zasalutowała mi z uśmiechem. Zadzwoniłam do szefa, uzgodniłam z nim wszystko i już po chwili maszerowałyśmy raźno do mojego domu. Otwierając drzwi poczułam piękny zapach gofrów. Szybko z Moniką ściągnęłyśmy buty i wparowałyśmy do kuchni, przygotowane do zjedzenia tego co da nam ciocia. Ona widząc nasze miny i pozy, roześmiała się i podała nam talerze.
- Wiedziałam, że przyjdziecie więc zrobiłam też i dla was. - zaświergotała radośnie.
- To dobrze zrobiłaś. Dziękujemy. - powiedziałyśmy z pełnymi buziami. Ona w odpowiedzi posłała nam jeden ze swoich najpiękniejszych uśmiechów,  który zarezerwowany był tylko i wyłącznie dla nas. Ciocia Agnieszka była wysoką, szczupłą i piękną brunetką. Miała pełne, różowawe usta i bardzo jasne, błękitne oczy. Tak wiem, że to trochę a nawet trochę bardzo dziwne, że mam już prawie 21 lat i mieszkam z ciocią, ale to ona sama tak chciała. Gdy rodzice z moim rodzeństwem chcieli się wyprowadzić do Anglii, ja za żadne skarby nie dopuszczałam do siebie myśli, że wyprowadzając się, mogłabym już nigdy nie zobaczyć się z Moniką. Miałam wtedy 17 lat i byłam (nadal jestem)bardzo zżyta z moją przyjaciółką. W końcu, po wielu dniach płaczu Agnieszka zaoferowała, że mogę z nią zamieszkać. Byłam bardzo szczęśliwa chociaż wiedziałam, że będę bardzo tęsknić za rodzicami, Łukaszem i małą Laurą (moim rodzeństwem). No, ale było warto. W końcu gdy byłam pełnoletnia i chciałam się wyprowadzić, ciotka szybko wybiła mi to z głowy. Nie chciała bym mieszkała sama i powiedziała, że wyprowadzę się dopiero gdy będę miała z kim mieszkać. Z zamyślenia wyrwał mnie głos Moniki:
- Musimy z tobą porozmawiać.
- Chcecie mi powiedzieć, że wyprowadzacie się do Londynu? Jeśli tak to nie musicie, bo już wszystko wiem. - powiedziała, a gdy zobaczyła nasze zdziwione miny, mrugnęła porozumiewawczo. - Jak ma się kontakty, to się wszystko wie.
I wtedy zrozumiałam, że mama jej wszystko powiedziała, bo uwielbia rozmawiać na różne tematy z młodszą siostrą.
- Czyli musimy jeszcze tylko kupić bilety na samolot. - powiedziałam szczęśliwa z tego, że nic nie musiałyśmy tłumaczyć.
- O to też się nie martwcie. Bilety już kupione, bilet jutro o 18.00. Pomyślałam o wszystkim. - odpowiedziała szybko Agnieszka. Ja się tylko zaśmiałam, podziękowałam jej i mocno przytuliłam. Spojrzałam na Monikę i razem pobiegłyśmy do mojego pokoju. Biegnąc, wzięłam ze sobą Bruna by być może ostatni raz się do niego przytulić. Siedząc w mojej sypialni przegadałyśmy caały dzień i to dosłownie. Gdy skończyłyśmy było już tak późno,że Monika musiała zostać u mnie na noc bo bym ją w tą ciemnicę nie wypuściła.



______________________________

A oto i drugi rozdział. Na to aż pojawi się The Wanted jeszcze musicie trochę poczekać. :D A co do tego kto będzie głównymi męskimi bohaterami, to nie wyprzedzajmy faktów. Mam nadzieję, że się spodoba. Może i Tom miał wczoraj urodziny, to i tak życzę mu ostrych imprez, szczęścia z Kelsey i żeby nigdy się nie zmienił. <33




Do następnego
Natalie ♥