wtorek, 22 kwietnia 2014

14. "A zapałkę da się zapalić drugi raz?"

*** PERSPEKTYWA MONIKI ***

Patrzyłam na oddalającą się sylwetkę mojej przyjaciółki, gdy nagle poczułam czyjąś dłoń na ramieniu.
- Przepraszamy za to wszystko co się stało przed chwilą. Nie przewidzieliśmy tego. - powiedział Siva, patrząc na mnie z przepraszającym wyrazem twarzy. 
Chłopcy zaś stali za nim i potulnie kiwali głowami.
- Nie macie za co, rozumiem. Nie łatwo jest przecież być fejmem, no nie? - uśmiechnęłam się szeroko, a im od razu powrócił dobry humor.
- Nawet nie wiesz jak bardzo. To ciągłe imprezowania i dobra zabawa całkowicie potrafi człowieka wykończyć. - westchnął teatralnie Tom, łapiąc się za głowę. 
Wszyscy razem zaśmialiśmy się głośno.
- To co? Macie może ochotę na kawę i ciastko? - zapytał Max.
- Z miłą chęcią skorzystamy z propozycji. - wszyscy ruszyliśmy do małej kawiarenki stojącej naprzeciwko. 
Nie wyróżniała się wyglądem od innych budynków. 
Można nawet powiedzieć, że gdyby nie tabliczka wisząca na ścianie i  zapraszająca na różne ciasta bądź napoje to nikt nie domyśliłby się, że tutaj może coś takiego się znajdować.
Ogólnie wyglądała całkiem zwyczajnie. 
Raźno weszliśmy do środka. Od razu zajęliśmy stolik przy oknie. Rozmawialiśmy o różnych błahostkach, gdy podeszła do nas kelnerka zbierając zamówienia. 
Wszyscy poprosiliśmy o to samo. Nagle przypomniało mi się, że nie mam pojęcia o której godzinie Nat będzie miała spokój. Szybko wyciągnęłam telefon i napisałam do niej sms'a. Po chwili otrzymałam odpowiedź:

Za jakieś półgodziny będę wolna. Przyjdźcie po mnie pod budynek. :)

Szybko poinformowałam chłopaków, a oni przystali na taką propozycje. Po chwili przyszły nasze zamówienia, a cała piątka zaczęła dyskutować na temat swoich koncertów. Nie chcąc im przeszkadzać, znudzona przyglądałam się osobą przechodzącym obok kawiarni. Nagle zobaczyłam osobę, przez którą aż podskoczyłam a moje serce zaczęło bić szybciej. Czy los chociaż raz nie może mnie oszczędzić? Do środka lokalu wszedł Rafał z jakimiś znajomymi. Jego wzrok omiótł salę i zatrzymał się na mnie.
- O Boże, no chyba nie... - wyszeptałam, czując wzbierające się w moich oczach łzy i łapiąc za nadgarstek siedzącego obok mnie Nathana. 
Chłopak spojrzał na mnie pytająco, a gdy zobaczył moje zaszklone oczy, wziął moje dłonie w swoje. Ja jednak nie zwróciłam na ten gest uwagi, cały czas wpatrując się w oczy mojego byłego chłopaka pełne poczucia winy. Wydawało się, że chciał do mnie podejść, ale onieśmielała go piątka chłopaków siedzących wokół mnie i jeden z nich do tego trzymał mnie za ręce. 
Zamiast tego usiadł przy stoliku naprzeciwko, nie odrywając ode mnie wzroku. Wypełniała mnie złość, smutek, gniew, rozczarowanie i uczucie, którego się spodziewałam. Tęsknota. Kochałam tego chłopaka, czy mi się to podobało czy nie i tęskniłam za nim. 
Zranił mnie okropnie, gdy ja ufałam mu bezgranicznie. I chociaż wiem, że tego związku już nie da się naprawić oraz nie byłabym w stanie ponownie mu zaufać bez obawy, to tęsknota pozostaje. W jednej chwili podjęłam decyzje.
- Chłopaki, trochę mi słabo. Muszę się przewietrzyć, zaraz wracam. - nie czekając na ich reakcję, wyszłam. 
Źle się czułam kłamiąc ich, ale przecież to nie mijało się aż tak bardzo z prawdą. Wychodząc, spojrzałam w stronę stolika przy którym siedział Rafał i jego kumple. 
Chłopak gwałtownie wstał i ruszył za mną. Wiedziałam, że tak zareaguje. Właśnie o to mi chodziło. Chciałam z nim szczerze porozmawiać, zanim zacznie mnie to męczyć i niszczyć od środka. Odeszłam od budynku tak, by chłopcy mnie nie widzieli i czekałam na niego oparta o mur. 
Gdy przyszedł, starałam się wyglądać na wyluzowaną.
- Monika, ja.. - zaczął Rafał i zaraz skończył, waląc pięścią w ścianę kawiarni. Był zdenerwowany, nie wiedział jak się wytłumaczyć. A ja nie miałam zamiaru mu tego ułatwiać. - Ja.. przepraszam. Wiem jak bardzo cię zraniłem. Nie chciałem żeby tak wyszło. Monika, ja naprawdę cię kocham...
- Kochasz mnie? KOCHASZ? Człowieku, czy ty słyszysz co mówisz? A jak obściskiwałeś się z tamtą laską, to też myślałeś o tym jak mnie kochasz? - prychnęłam, a on spuścił wzrok.
- Proszę, daj mi jeszcze jedną szansę. Przyrzekam, że już nigdy czegoś takiego ci nie zrobię. Błagam... - wyszeptał, podchodząc do mnie, biorąc moje dłonie w swoje i delikatnie przybliżając je do swoich ust. 
Na chwilę moje serce zmiękło, lecz po chwili się opanowałam i wyrwałam mu je. W jego oczach było widać prawdziwą rozpacz. Starałam się nie patrzeć w nie, by nie popełnić jakiegoś błędu.
- Proszę cię, daj mi drugą szansę...
- A zapałkę da się zapalić drugi raz? - załamał mi się głos, po policzkach płynęły słone łzy. Chłopak warknął i spojrzał na mnie z frustracją.
- Kochałaś mnie? - zapytał stanowczo.
- Rafał..
- Pytam się: kochałaś mnie?
- Oczywiście. I nadal cię kocham. - wyszeptałam.
- To dlaczego mi to robisz? - jęknął.
 - Owszem, kocham cię ale nie potrafiłabym ci ponownie zaufać.. Cały czas myślałabym tylko o tym czy w tym momencie nie obściskujesz się z jakąś dziewczyną. To by nie wyszło. Zazdrość i niepewność zniszczyłyby ten związek. A ja nie chcę byśmy znowu cierpieli. - otarłam oczy. Ta rozmowa już dawno powinna się skończyć. - Nadużyłeś mojego zaufania. To koniec, nie mamy już o czym rozmawiać.
Odwróciłam się na pięcie i chciałam odejść. Poczułam jak Rafał łapie mnie za nadgarstek, przyciąga do siebie i gwałtownie przyciska swoje usta do moich. Wyrwałam mu się i nie odwracając się za siebie, wbiegłam do kawiarni. Od razu skierowałam się do łazienki, nie patrząc w stronę chłopców i zakrywając twarz włosami. 
Na szczęście nie było w niej nikogo. Ciężko oparłam się o umywalkę i spojrzałam w lustro. Zobaczyłam w nim dziewczynę o długich, blond włosach z zapuchniętymi oczami od płaczu i rozmazanym makijażem. 
Czułam wielką pustkę. W sercu i głowie. Zero jakichkolwiek uczuć. Szybko opłukałam twarz. Ponownie spojrzałam w swoje odbicie i zauważyłam, że wyglądam już trochę lepiej. 
Wzięłam dwa głębokie oddechy i wróciłam do lokalu. Cała piątka moich towarzyszy czekała na mnie i nie ruszała się z miejsca, wodząc za mną oczami. Gdy usiadłam na miejscu, Nathan zapytał:
- Co się stało? Możemy ci jakoś pomóc?
- Musiałam zakończyć wcześniejszy rozdział mojego życia. - mruknęłam. 
Chłopak pokiwał głową, ale cały czas patrzył na mnie, zmartwiony. 
Spojrzałam w stronę stolika, przy którym siedzieli wcześniej koledzy Rafała. Był pusty. 
Odetchnęłam lekko i wesoło powiedziałam do chłopców:
- Czy przypadkiem Natala nie czeka na nas? Powinniśmy się śpieszyć.
Spojrzeli na mnie z uśmiechami i równocześnie podnieśli kciuki do góry. Roześmiałam się radośnie, widząc ich zgranie. 
Po chwili opanowałam się, wyciągnęłam z portfela pieniądze i położyłam na stoliku. To samo zrobiła reszta. 
Idąc na umówione miejsce, wszyscy razem żartowaliśmy i wygłupialiśmy się. 
Na szczęście nie było już żadnych incydentów z fankami. 
Nat czekała na nas i nerwowo stukała obcasem o chodnik. Coś musiało pójść nie tak. 
Czyli nie tylko dzień zaczął się dość nieprzyjemnie. 

________________________

Witam szanownych czytelników po długiej przerwie! :)
Naprawdę przepraszam, że nie dodawałam wcześniej rozdziałów. Naprawdę zdaje sobie sprawę ze swojej beznadziejności. ;-; Ale po prostu dopiero teraz miałam jak skleić "to coś". Krótkie, beznadziejne ale niestety napisane było w biegu. Nie przedłużając - chciałabym byście skomentowali czy coś wam się w nim podoba, czy nie, może macie jakieś propozycje co powinnam zmienić? Jestem otwarta na uzasadnioną krytykę. :)

Do następnego,
Natalie ♥

4 komentarze:

  1. Ja chcę skrytykować tylko jedną rzecz... Dlaczego ten rozdział ma numerek 15 skoro poprzedni był 13? xD Pomijając... Wyrozumiałam Mońcia, powinni ją za to na rękach nosić, bo mało kiedy zdarzają się takie wyjątkowe kobiety. :3 A szczególnie ten jeden pan ^^ W pierwszej chwili było mi nawet szkoda tego Rafała, ale Monia miała rację. Ten dupek ją zranił i na pewno nie myślał o tym, jak bardzo ją kocha, kiedy obściskiwał się z tamtą. Skoro coś go do tego skłoniło, to znaczy, że tak bardzo jej nie kochał. Zresztą wszyscy faceci są tacy sami, omotają, wykorzystają i zostawią. Niestety. Na szczęście chłopcy z nią byli. :) A o co chodzi z biedną Nat? Mam nadzieję, że jest wkurzona tylko dlatego, że jej przyjaciele się spóźnili. ;/ Rozdział fantastyczny. :* Nie masz za co przepraszać kochanie zdarza się. :) Krótkie? Owszem, mogło być dłuższe bo się nie nasyciłam. :3 Ale beznadziejne? Z palmy spadłaś? NIGDY! Akurat w to Ci nie uwierzę,mów sobie co chcesz. :P Nie zmieniaj nic, dla mnie jest super. :* To do następnego.♥

    Zostałaś nominowana do nagrody Liebster Award! Gratuluję! :* Więcej info ----> http://thewantedstoryyy.blogspot.com/2014/03/rozdzia102.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahaha mała gafa z tymi numerkami, już poprawione :)

      Usuń
  2. Dokładnie zgadzam się z Dreamer :3 Nie mów, nie myśl, że jest beznadziejne!!! Masz talent kochana <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Kurczę poprzednio się koleżanka tak rozpisała, że sama już nie wiem co dodać;p
    Chyba się powtórzę tylko;p
    Mona i jej postawa no godna szacunku;p
    No i naszła mnie refleksja po tym rozdziale, że coś się kończy a coś zaczyna;p Nie wiem czemu jakoś tak;p
    aaaa nie ważne;p
    Nie wygłupiaj się i pisz dalej;p
    Czekam na kolejny rozdział;p
    Weny;)


    PS Buziaki;**

    OdpowiedzUsuń