sobota, 4 stycznia 2014

11. "Ale o czym ty do mnie mówisz człowieku?"

*** PERSPEKTYWA MAXA ***

Było mi przykro z powodu tego, co stało się Monice. Nie znamy się długo, a ja już traktuję ją jak członka rodziny. Widziałem jak starała się być przy nas wesoła. To co powiedziała, zaskoczyło mnie. Jak można zostawić samej sobie, taką wspaniałą osobę? Nie rozumiałem tego. Tak bardzo byłem pogrążony w swoich myślach, że dopiero po chwili zobaczyłem, że Monika zasnęła mi w ramionach. Wyglądała wtedy tak słodko i bezbronnie. Spojrzałem na Nathana. Zauważyłam jak bardzo przejmował się tym co spotkało Monię. Zawsze smuciło go to, że komuś działa się jakakolwiek krzywda i starał się tej osobie pomagać. Nagle zadzwonił telefon, który obudził moją "córeczkę". Jak się okazało, była to jej komórka. Wyciągnęła ją z kieszeni, dała mi do ręki i poszła dalej spać. Zaskoczony jej zachowaniem, spojrzałem na wyświetlacz. Dzwoniła Natala. Nie wiedząc co robić, wpatrywałem się w ekran. W końcu jednak odebrałem.
- Halo, Monika? GDZIE TY DO JASNEJ CIASNEJ SIĘ PODZIEWASZ? Ja się martwię, a ty nawet nie masz ochoty mnie poinformować mnie kiedy wrócisz! - wykrzyknęła do słuchawki zdenerwowana i zmartwiona Nat.
- Hej, tu mówi Max. Monika jest u nas i aktualnie śpi, więc ja odebrałem. - powiedziałem rozbawiony.
- Oh, przepraszam cię Max, że tak wybuchłam ale strasznie się o nią martwiłam. - odpowiedziała po chwili ciszy, a w jej głosie można było usłyszeć nutkę wstydu.
- Nie masz za co przepraszać, rozumiem. To już nie musisz się martwić. A skoro Monia jest u nas to może i ty wpadniesz? Niedługo pora kolacji i byłoby miło gdybyś przyszła.
- Nie, nie będę się wam narzucać... - zaoponowała.
- A kto powiedział, że będziesz się narzucać? No, chodź. Chyba nie jesteśmy tacy straszni, co? - roześmiałem się do słuchawki, a ona mi zawtórowała.
- Nie, oczywiście, że nie. Skoro tak nalegasz to przyjdę. - poddała się.
- Okej. To przyjdź gdzieś tak za 30 minut, bo musimy jeszcze tą kolację zrobić. - odpowiedziałem wesoło. Pożegnaliśmy się i nacisnąłem czerwoną słuchawkę. Chłopaki spojrzeli na mnie, ciekawi z kim rozmawiałem.
- Nat przyjdzie i razem z Moniką zostaną na kolacji. - wyjaśniłem krótko. Chciałem pójść do kuchni zacząć przygotowywać jedzenie, jednak Monia skutecznie mi to uniemożliwiała. Wziąłem ją na ręce i podszedłem do Nathana. Popatrzyłem się na niego, a on szybko zrozumiał o co mi chodzi. Przekazałem Młodemu Monikę, która wtuliła się w niego i zamruczała niczym kot. Czyli może to prawda, że kobiety mają w sobie coś z kotów? Sądząc po niektórych ich zachowaniach to raczej na pewno. Spojrzałem na Natha. Przygarnął dziewczynę do siebie i szeroko się uśmiechnął. Widać było, że bardzo ją "polubił". Ale lepiej na razie nie będę się wtrącać, potem może będę mógł z Tomem pobawić się w swatkę. Zwołałem resztę chłopaków. Ruszyliśmy do kuchni, czując się jak bohaterowie idący na swoją ostatnią bitwę. Efekt zepsuł Tom, który jak to on, musiał zrobić coś głupiego. A mianowicie, wziął ze stolika jabłko i rzucił nim w lodówkę. I tak właśnie zaczęło się nasze "przygotowywanie kolacji".


*** PERSPEKTYWA MONIKI ***

Obudziło mnie coś w rodzaju huku. Niechętnie otworzyłam oczy i spojrzałam w górę. Przyglądał mi się Nathan i słodko uśmiechał. Czekaj, co? Czemu jestem u niego na kolanach? A zresztą, teraz bardziej powinnam się interesować tym co się stało, że był taki huk.
- Co to było? - zapytałam chłopaka, a on wzruszył ramionami.Wyplątałam się delikatnie z jego objęć, wstałam i skierowałam się do kuchni, bo to chyba stamtąd dochodził dźwięk kłótni. To co tam zobaczyłam przerosło moje najśmielsze oczekiwania. Kuchnia była cała umazana ketchupem i majonezem. Na ścianach znajdowały się plastry ogórków, pomidorów i szynki, na podłodze były porozbijane jajka.
- Co to ma być? - spytałam zszokowana. Chłopcy też nie wyglądali najlepiej. Stali w zbitej grupce, patrząc się na mnie z minami przestępców. Byli cali w mące, musztardzie, ketchupie i w jeszcze jakiejś dziwnej mazi. Mieli na sobie dosłownie wszystko. Warzywa, owoce, nabiał, mięso, WSZYSTKO. 
- Co to ma być? - spytałam jeszcze raz.
- No bo.. no bo.. to TOM! - wszyscy rozsunęli się ukazując winowajcę. Pokazywali na niego palcami, a on spojrzał na nich wkurzony.
- Ja tylko chciałem zobaczyć jak to wygląda gdy włoży się komórkę do mikrofalówki i ją włączy. Tyle, że zamiast telefonu dałem tam kalkulator. Ale to super wyglądało! - wytłumaczył wesoło.
- Ale o czym ty do mnie mówisz człowieku? - spojrzałam na niego dziwnie.
- A ciebie nigdy to nie interesowało? - odpowiedział trochę zbity z tropu i wskazał na mikrofalę. Z nad niej unosił się dym, a z środka wypływała czarna maź. Oprócz tego, była też tak jak wszystko w kuchni ubrudzona jedzeniem.
- Ale dlaczego to pomieszczenie i wy tak wyglądacie? I dlaczego był taki huk?
- No cóż... to znowu Tom! - odezwał się Siva, a reszta oprócz sprawcy, przytaknęła.
- Natala i ty macie być na kolacji, więc chcieliśmy zrobić coś do jedzenia, no i jakoś tak wyszło... - powiedział Tom ze spuszczoną głową.
- Posprzątajcie to, a ja zamówię pizzę. - westchnęłam, a oni od razu zabrali się do pracy. Wróciłam do salonu i ciężko usiadłam obok Nathana,, który oglądał jakiś film historyczny.
- Jak ty z nimi dajesz sobie radę? - zapytałam.
- Przyzwyczaiłem się. Ty też będziesz w końcu musiała. - roześmiał się, a ja mu zawtórowałam. Wzięłam telefon do ręki i zadzwoniłam do pizzeri. Po chwili zadzwonił dzwonek do drzwi. Czyżby już? To niemożliwe.
- Ja otworzę! - wydarłam się i pobiegłam do drzwi. Otworzyłam je i poczułam jak się przewracam.
- Monika, ja cię kiedyś zabiję! Ty wiesz jak ja się martwiłam? - wykrzyknęła osoba, która się na mnie rzuciła. Uśmiechnęłam się szeroko, to była Nat.
- Zejdź ze mnie, ja się tu duszę. Potem możesz mnie okrzyczeć. - odparłam wesoło. Dziewczyna spełniła moją prośbę i pomogła mi wstać.
- Chodź do salonu. - pociągnęłam ją do pomieszczenia, w którym wszyscy teraz siedzieli. Chłopaki coś szybko uwinęli się z tym sprzątaniem. Ale teraz nie będę sobie zawracać tym głowy. 


___________________________________
Oto i 11 rozdział. W ogóle mi się nie podoba, bo krótki i słaby ale cóż.. przynajmniej coś jest c: Bardzo dziękuję wam za te miłe komentarze pod poprzednim rozdziałem, nawet nie wiecie jak mnie to motywuje. No i jeszcze tych 6 obserwatorów.. Jesteście kochani! ♥ Przepraszam, że nie komentuje waszych blogów zbyt często, ale wiedzcie, że jestem waszą stałą czytelniczką i postaram się komentować wasze blogi. :) A jak na razie zostawiam was z tym oto rozdziałem i biorę się za pisanie kolejnego ^^

Do następnego,
Natalie ♥

poniedziałek, 23 grudnia 2013

10. "Mnie to chyba na serio Bóg nie kocha."

Poczułam jak robi mi się zimno. "Nie, to niemożliwe, to nie może być on." - próbowałam sobie to wmówić. A jednak, to na sto procent był on. W tym momencie przepełniała mnie tylko i wyłącznie wściekłość. Szybkim krokiem ruszyłam w stronę "mojego chłopaka".
- Cześć Rafał, nie przeszkadzam wam może? - zapytałam głosem pełnym jadu, łapiąc go za ramię.
- Ej, czego chce.. - zaczął, ale nie skończył bo zobaczył kto przed nim stoi. Gwałtownie pobladł, był bardzo zdziwiony prawie przerażony. - Monika.. to.. to ty?
- Suprajs! Mnie nie ma w pobliżu, to korzystasz z wolności? - powiedziałam lodowato. I tak to cud, że jeszcze się na niego nie rzuciłam.
- Misiaczku, kto to jest? - wtrąciła się do rozmowy dziewczyna, ale gdy tylko na nią spojrzałam od razu umilkła.
- Och, Misiaczku, powiadasz?! Lepiej się nie wtrącaj bo ci tą wytapetowaną buźkę przetrącę! - warknęłam na nią i po chwili zwróciłam się do Rafała.
- Masz szczęście, że jesteśmy w miejscu publicznym bo inaczej by się to skończyło! - krzyknęłam i z całej siły spoliczkowałam go. Nie miałam już siły oglądać jego twarzy, więc szybko odbiegłam. Gdy tylko znalazłam się w bezpiecznej odległości od nich, usiadłam na ławce, schowałam twarz w dłonie i dałam popłynąć łzom. Nie wiem jak dałam radę tyle czasu powstrzymywać się przed rozpłakaniem. Łzy lały się strumieniami i nie chciały przestać. Po jakimś czasie, poczułam jak ktoś delikatnie kładzie mi dłoń na ramieniu.
- Monika, co się stało? - zapytał. Żeby sprawdzić kto to powiedział, podniosłam niepewnie głowę. O nie, tylko nie on. Dlaczego to musi być akurat on?
- Monika, co się stało? - powtórzył pytanie Nathan. Nie chciałam w tym momencie patrzeć na żadnych mężczyzn, ale nie. Los musi być dla mnie tak podły i przysyła tutaj jego. Mnie to chyba na serio Bóg nie kocha. Zaczęłam jeszcze bardziej płakać. Wstałam i pobiegłam, nie patrząc przed siebie, byle jak najdalej od wszystkich problemów. Słyszałam jak woła mnie po imieniu, ale nie miałam zamiaru się zatrzymywać. Po jakimś czasie, poczułam jak oplatają mnie od tyłu czyjeś ręce. Poznałam ten zapach perfum, to był znowu Nathan. Tym razem jednak nie pytał o nic, tylko przytulił mocno do siebie. Próbowałam się wyrwać, ale jego uścisk był stalowy. Powoli uspokajałam się, jednak to mnie dalej bolało. Jakby ktoś z piersi wyjął mi serce, zdeptał je i odłożył na miejsce.
- Chodź, pójdziemy do domu. - powiedział spokojnie, zwalniając uścisk. Nie mając siły na nic więcej, kiwnęłam tylko głową. Gdy doszliśmy przed mój dom, Nathan nagle zmienił kierunek i prowadził mnie teraz do domu The Wanted. Nie miałam ochoty się sprzeczać, więc podążyłam tam razem z nim. Nath bez pukania otworzył drzwi i poprowadził mnie na piętro. Weszliśmy do jakiegoś pokoju, który chyba należał do niego. Ściany były w kolorze morskim. Tuż przy oknach znajdowało się łóżko oraz pianino. Reszte miejsc zajmowały szafki, drzwi od balkonu, szafa i inne przedmioty. Chłopak poprowadził mnie w stronę łóżka i poprosił bym na nim usiadła. Bez szemrania spełniłam jego prośbę.
- Zaraz wrócę, poczekaj chwilkę. - powiedział i już go nie było. Skuliłam się i (kto by się spodziewał?) znowu rozpłakałam. Łkając, nie usłyszałam jak Nathan wchodzi do pokoju i po raz drugi poczułam jego silne ramiona. Pod wpływem impulsu, a także przez ciepło i bezpieczeństwo bijące od niego, wtuliłam się w jego tors, zanosząc się płaczem.W tym momencie potrzebowałam bliskości, żeby się jeszcze bardziej nie załamać.
- Ja.. ja go.. kochałam.. ufałam mu.. - wydukałam, szlochając.
- Cii, na razie nic nie mów.. Uspokój się.. - wyszeptał Nathan, głaszcząc po włosach. I dzięki niemu na prawdę się uspokajałam. W końcu, gdy wyschły wszystkie łzy, spojrzałam na chłopaka. On widząc, że się mu przyglądam, uśmiechnął się. Odpowiedziałam mu tym samym, chociaż nie miałam na to ochoty.
- To.. opowiesz  mi co się stało? - zapytał, niepewny mojej reakcji. Nie wiem czemu, ale czułam, że mogę mu zaufać. Już miałam zaczynać, gdy chłopak podszedł do szafki nocnej i wziął z niej dwa kubki gorącej czekolady. Wdzięczna przyjęłam od niego napój.
-  Byliśmy ze sobą już kilka lat, a ja nadal byłam w nim po uszy zakochana. Na każdym kroku pokazywał mi, jakim darzy mnie uczuciem. Znajomi zazdrościli nam, że jesteśmy tak idealnie dobraną parą. Przy nim czułam się jak księżniczka i wiedziałam, że dzięki niemu mogę osiągnąć wszystko. Rok temu wyjechał do Londynu bo dostał świetną ofertę pracy. Dzwoniliśmy, pisaliśmy sms'y i rozmawialiśmy przez Skype'a. Tęskniłam za nim przez cały ten czas, brakowało mi jego bliskości, nie mogłam się doczekać kiedy się w końcu zobaczymy. Postanowiłam przeprowadzić się do Londynu by znowu z nim się widywać. Najpierw chciałam znaleźć sobie pracę i pozałatwiać inne ważne sprawy, a dopiero potem powiedzieć mu o moim przyjeździe. Dzisiaj wieczorem miałam do niego zadzwonić by mu to przekazać, ale los chciał bym nie musiała tego robić. - głos mi się załamał, ledwo powstrzymywałam płacz. Otuchy dodawała mi ciepła dłoń Nathana, która spoczywała teraz na mojej. - Postanowiłam pójść do parku, przewietrzyć się. I zobaczyłam go, całował się z inną. A ja głupia wierzyłam, że mnie nie zdradzi. Ufałam mu, kochałam go. A on? Gdy mnie nie było przy nim, znalazł sobie inną. - po moim policzku spłynęła łza, którą Nathan szybko starł kciukiem. Wtuliłam się w niego tak, jakbym mogła w jego ramionach znaleźć schronienie przed otaczającym mnie światem i związanymi z nim problemami. Siedzieliśmy w ciszy, lecz nie przeszkadzała nam ona a wręcz przeciwnie, czułam, że tutaj słowa nie są potrzebne. Przez ten krótki moment zapomniałam o Rafale, ale jak już mówiłam, był on krótki. Wspomnienia wróciły ze zdwojoną mocą. Przed oczami widziałam wszystkie najważniejsze momenty związane z NIM. Kolejny raz zadałam sobie trud by się nie rozpłakać. Po jakimś czasie jednak uspokoiłam się na tyle by zrozumieć, że niepotrzebnie mieszam Nathana w swoje problemy. Gwałtownie wstałam, a chłopak popatrzył na mnie ze zdziwieniem.
- Przepraszam cię za to, że zawracam ci głowę. Już lepiej pójdę. - powiedziałam cicho, nie patrząc mu w oczy. Odwróciłam się i już miałam wyjść, gdy poczułam jak Nathan łapie mnie za nadgarstek. Popatrzyłam się na niego zaskoczona, a on lekko się uśmiechnął.

- Wcale nie zawracasz. I nie pójdziesz stąd w takim stanie. - powiedział ciepło, a ja się po raz kolejny do niego przytuliłam, poczułam jak przyśpiesza mu serce. Staliśmy tak przez jakiś czas, niestety przerwali nam to Jay z Maxem, Tomem i Sivą, którzy wparowali do pokoju z krzykiem. Mieli wielkie banany na twarzach i butelki z mlekiem w rękach. Miny im jednak zrzedły, gdy zobaczyli mnie przytuloną do Nathana z zaczerwienionymi od płaczu oczami.
- Monika, co się stało? - zapytał Max. Ja tylko jeszcze bardziej wtuliłam się w Natha.
- Mogę im powiedzieć? - zapytał chłopak. Nie obchodziło mnie w tym momencie, że ktoś inny może się o tym dowiedzieć, więc lekko pokiwałam głową. Nathan streścił chłopakom co się stało a oni po wysłuchaniu tego, rzucili się na nas w celu pocieszenia mnie. Ściskali tak mocno, że nie mogłam złapać oddechu. Ale plus tej sytuacji był taki, że na mojej twarzy pojawił się delikatny uśmiech. Chłopcy zaproponowali żebyśmy zeszli na dół, do salonu. Wszyscy spojrzeli na mnie z pytającymi minami. Zanim jednak zdążyłam cokolwiek powiedzieć, Max wyrwał mnie z ramion Natha, przerzucił sobie przez ramię i z krzykiem wybiegł z pokoju i zbiegł po schodach na dół.
- Max, proszę! Puść mnie! - roześmiałam się głośno, dźgając go w bok. On zaczął się śmiać pod wpływem mojego dotyku, ale nie zwolnił uścisku. Gdy weszliśmy do salonu usiadł na sofie, sadzając sobie na kolanach.
- No, a teraz posłuchaj matki! Zapomnij o tym dupku, na świecie jest jeszcze wiele mężczyzn. - powiedział, zabawnie poruszając brwiami.
- Dobrze mamusiu, spróbuję. - odparłam dziecinnym głosikiem. W tym momencie zeszli na dół chłopcy i spojrzeli na nas dziwnie.
- Grzeczna dziewczynka! Widzicie jak córkę wychowałem? - zwrócił się do reszty TW, a oni zgodnie pokiwali głowami. Rozsiedli się na sofach i tępo wpatrywali w wyłączony telewizor. Nagle Tom wstał i zaczął wykonywać dziki taniec szczęścia. Wszyscy popatrzyliśmy się na niego jak na osobę cofniętą w rozwoju.
- A z czego ta radość? - zapytałam.
- Bo skoro Max jest twoją mamą, to Siva jest twoim tatą a Jay siostrą. - wyjaśnił mi jak małemu dziecku. Przez chwilę się jeszcze zastanawiał po czym wrzasnął, śmiejąc się. - Czyli ja jestem twoim bratem! Wszyscy jesteśmy jedną, wielką rodziną!
- A ja to co? Od macochy? - zapytał oburzony Nathan, a Tom pokiwał głupkowato głową. - Ooo.. niee! A będziesz coś chciał!
Tom miał właśnie coś mu odpowiedzieć, gdy ja przerwałam ich kłótnię :
- Dobra, cicho być! Może coś oglądniemy? - wszyscy zgodnie pokiwali głowami i spojrzeli na Jay'a, który trzymał w ręku pilot.
- Kto ma pilot ten ma władzę! - roześmiał się i włączył telewizor na Animal Planet. Myśląc, że nikt nie patrzy dałam wypłynąć kilku łzom, ale jak na złość, wszyscy spojrzeli w tym momencie na mnie. 
- Moniś, nie płacz. Jeszcze nie raz w twoim życiu będą chwile przez które jedyną rzeczą jaką chciałabyś zrobić to uciec gdzieś daleko, sama, nie oglądając się za siebie. Ale będziesz miała przy sobie osoby, które pomogą ci wstać i na nowo rozpocząć dzień.- powiedział Tom, a wszyscy spojrzeli na niego zdziwieni.
- Aż takie dziwne jest to, że czasami powiem coś mądrego? - wkurzył się nasz "pan filozof", a reszta jednogłośnie krzyknęła: OCZYWIŚCIE! Tom już się podnosił by wyjść z tego pokoju, gdy ja jak to ja w tym momencie zwróciłam na siebie niechcący ich uwagę, kichając. Wszyscy spojrzeli na mnie a ja poczułam, że po tym co powiedział Thomas, muszę coś dodać od siebie.
- Już się przyzwyczaiłam, że ludzie na których mi zależy najbardziej, zwyczajnie odchodzą. Zostawiają mnie dla własnego szczęścia. Mają gdzieś moje życie i moje problemy. Nie obchodzi ich to, że dla nich byłam gotowa poświęcić wszystko co mam. Jedyna  osoba, która mnie nie zostawiła, nawet w tych najtrudniejszych momentach to Natala. Zawsze, nie ważne w jakich okolicznościach była przy mnie, gotowa wziąć na siebie cały ciężar moich problemów. Trochę to przykre, że ludzie są tacy zadufani w sobie. Trochę bardzo.. - z każdym wypowiadanym przeze mnie, chłopakom oczy robiły się coraz większe. Gdy to wyrzuciłam z siebie, poczułam się spokojniejsza, już nie miałam ochoty płakać, krzyczeć. Miałam w sobie taką pustkę. To było dość dziwne uczucie, ale też trochę przyjemne. Wszyscy siedzieliśmy cicho, a mnie zaczęły dręczyć wyrzuty sumienia, że zepsułam im humory.
- Chłopaki, może oglądniemy jakąś komedię? Dawno nie oglądałam - zapytałam wesoło, a chłopcy spojrzeli na mnie zaskoczeni tą nagłą zmianą nastroju.
- Mamusia powiedziała, że mam zapomnieć o nim, więc staram się spełnić jej prośbę. To źle? - powiedziałam dziecinnym głosikiem i popatrzyłam na Maxa, udając zawiedzioną.
- Moja córeczka! Widzicie? Tak się dzieci wychowuje! - krzyknął ze śmiechem chłopak, a ja przytuliłam się do niego. Wszyscy roześmiali się i z poprawionymi humorami, zaczęli szukać jakiejś fajnej komedii.
- Moniś, podałabyś nam swój i Nat numer? Skoro jesteśmy rodziną powinniśmy mieć swoje numery. - pojawił się przy mnie i mojej "mamie" Tom, usiadł obok i patrzył na mnie z wyczekującym wyrazem twarzy. Wyciągnęłam telefon, a wszyscy momentalnie pojawili się obok nas. Wymieniliśmy się numerami, przy okazji podałam im też numer Nat. Chłopaki włączyli film i przynieśli z kuchni popcorn i cole. Chłopaki zaczęli oglądać uważnie film, ale mnie on nie interesował. Zrobiłam się nagle śpiąca, czułam się jak wyżuta ze wszystkich sił. Nie docierało do mnie co się dzieje wokół. Ułożyłam się wygodniej w ramionach Maxa i zasnęłam.

_______________________
 Starałam się napisać długi rozdział, by wynagrodzić wam moją nieobecność. Mam nadzieję, że mi się to udało. ^^ Miałam wczoraj go dodać, ale niestety nie zdążyłam. :c Jakiekolwiek uwagi co do rozdziału, proszę pisać w komentarzach. :) No i chciałabym wam złożyć życzenia z okazji Świąt Bożego Narodzenia. Nie umiem składać życzeń, no ale spróbuję : Z całego serca życzę wam by spełniły się wasze marzenia, te większe, ale też i te malutkie. Byście miło spędzili czas w rodzinnym gronie. Byście dostali dużo fajnym prezentów i byście nie wpadli pod samochód xD No to chyba tyle. :3

Do następnego,
Natalie ♥

poniedziałek, 16 grudnia 2013

9. "Coś mi się chyba pomieszało.. To na pewno nie on..."

Już myślałam, że nigdy stamtąd nie wyjdę. Właśnie przed chwilą byłam na rozmowie kwalifikacyjnej w sklepie muzycznym. Jestem z siebie zadowolona, dobrze mi poszło. Muszę tylko jeszcze zawieść jakieś papiery i pozałatwiać sprawy związane z umową. Zamówiłam taksówkę i czekałam aż przyjedzie. W międzyczasie poczułam jak wibruje mi telefon w kieszeni. Spojrzałam na wyświetlacz. Dostałam sms'a od Moniki, pisała w nim, żebym się nie martwiła jak nie będzie jej w domu, bo idzie się przejść. Akurat w tym momencie przede mną stanęła zamówiona taksówka. Wsiadłam do niej i podałam kierowcy adres. Jak tylko wrócę, zaczniemy z Monią przygotowywać się do całonocnego maratonu filmowego. Już nie mogę się doczekać. Nagle poczułam, że coś jest nie tak. Spróbowałam wymyślić skąd to przeczucie, ale miałam pustkę w głowie. "Daj spokój, pewnie jak zwykle coś sobie ubzdurałaś i tyle. Nie masz się czym martwić." - zganiłam się w myślach. Wciąż zaniepokojona, zorientowałam się, że jestem już na miejscu. Zapłaciłam taksówkarzowi i wysiadłam z samochodu. "No miejmy to już za sobą". Głęboko odetchnęłam i ruszyłam w stronę budynku.

*** Perspektywa Moniki ***

Gdy tylko wróciłam z pracy do domu, myślałam tylko o jednym, a mianowicie o gorącej kąpieli. Wyciągnęłam czyste ciuchy z szafy i ruszyłam do łazienki. Napuściłam wody do wanny i dolałam swojego ulubionego płynu o zapachu czekolady. Gdy wydało mi się, że już wystarczająco leżę w tej wannie, wyszorowałam się porządnie i wysuszyłam. Czysta i ubrana poszłam do salonu by pooglądać telewizję. Nawet oglądanie tv nie zabiło nudy, więc po chwili postanowiłam jednak wyjść do parku by się przewietrzyć, a nie gnić w domu. Napisałam sms'a do Nat i poszłam po torebkę. Gotowa, wyszłam i zamknęłam za sobą drzwi na klucz. Zapytałam kilka osób gdzie jest jakiś najbliższy park i już po chwili dotarłam na miejsce.Przechadzając się po ścieżkach, zobaczyłam całującą się parę. Od razu przypomniał mi się Rafał, dzisiaj wieczorem mam mu powiedzieć, że jestem w Londynie. Z tęsknotą przypatrywałam się im, po chwili jednak poczułam, że ten chłopak łudząco mi kogoś przypomina. Próbowałam sobie przypomnieć kogo, ale nie udało mi się. Żeby nie wyglądało to tak, że całyczas na nich się patrzę usiadłam na ławce. Cały czas myślałam nad tym kogo mi ten chłopak przypomina. Tak mnie korciło żeby na nich spojrzeć jeszcze raz, że nie wytrzymałam i obróciłam się do nich. 
To był błąd, wielki błąd. Chłopak w tym momencie odsunął się od dziewczyny tak, że było widać całą jego twarz. Poczułam jakby coś we mnie pękło, a łzy stanęły mi w oczach. Tym chłopakiem okazał się być Rafał.

____________________________

DUM, DUM, DUM, DUMMM... Jakoś was to za bardzo nie zaskoczyło, prawda? :D Ale co tam, ważne, że rozdział dodany tak jak obiecałam. :3 Przepraszam, że jest taki krótki, ale musiałam bo chciałam skończyć w odpowiednim momencie. ^^ Ocenę tak jak zawsze, pozostawiam wam kochani. :)


Do następnego,
Natalie ♥

niedziela, 15 grudnia 2013

WIELGAŚNIE PRZEPROSINY

Przepraszam, przepraszam, przepraszam, przepraszam.. Mogłabym przepraszać tak cały czas. To wszystko mnie przytłoczyło : szkoła, nauka, sprawdziany, kartkówki i jeszcze prezentowanie projektu gimnazjalnego.. Ale jak na razie mam spokój, więc OBIECUJE, że w najbliższym czasie pojawi się rozdział. Mam nadzieję, że mi wybaczycie to, że nie komentowałam waszych blogów (chociaż systematycznie je czytałam) i nie dodawałam rozdziałów. :c

Natalie ♥

czwartek, 24 października 2013

8. "Kupić tyle rzeczy w tak krótkim czasie. To nie jest normalne."

- Ile jeszcze mam na ciebie czekać? Zaraz w ogóle nie pójdziemy! - krzyknęłam i spojrzałam na zegarek. Była już 11, czyli nie zostało nam za dużo czasu na zakupy.
- Już schodzę, nie marudź! - usłyszałam odpowiedź. Po chwili, zobaczyłam Monikę zbiegającą po schodach.
- Gotowa? Zabrałaś wszystko? - zapytałam się jej. Miała na sobie czerwone rurki i niebieską bluzę z logiem Supermana. Ja byłam ubrana podobnie, żółte rurki i czarną bluzę z logiem Batmana. Obydwie miałyśmy włosy związane w koki.
- Tak jest, panie generale! - zasalutowała mi z uśmiechem. Ja tylko kiwnęłam głową i wyszłyśmy. Już wcześniej umówiłyśmy się, że idziemy na pieszo, żeby móc zobaczyć też trochę tego pięknego miasta. Jeśli kiedykolwiek dostaniecie propozycję zwiedzenia Londynu, skorzystajcie z niej. Naprawdę warto, to miasto jest przecudowne! Zachwycając się zabytkami i innymi atrakcjami, które spotykałyśmy po drodze, w końcu dotarłyśmy do galerii. Gdyby nie pomoc kilku osób, na pewno byśmy tam nie dotarły a na dodatek się zgubiły. Dojście zajęło nam pół godziny, więc musiałyśmy się spieszyć.  Chodziłyśmy po wszystkich sklepach jakie tylko zobaczyłyśmy, Monika była w swoim żywiole. Co chwilę przymierzała jakieś ciuchy, by później odłożyć je na miejsce. Kupiła tyle rzeczy, że nie mogła ich wszystkich unieść na raz, musiałam jej trochę pomóc.Buty, torebki, ubrania, jeszcze nigdy tyle nie kupiła jak chodziłam z nią na zakupy. Ja też kupiłam sobie trochę rzeczy, no ale bez przesady. Musiałyśmy zamówić taksówkę bo byśmy do domu nie doszły, tak byłyśmy obładowane. Z wejściem do domu było trochę (czytaj : bardzo dużo) problemów, ale w końcu wycieńczone opadłyśmy na fotele. Monika chwilę posiedziała, po czym poszła się przebrać w coś bardziej eleganckiego na rozmowę kwalifikacyjną. Wzięła potrzebne dokumenty i już jej nie było. Ruszyłam do pokoju i włączyłam muzykę. Położyłam się na łóżku, bezmyślnie wpatrując się w sufit. Nadal dręczyła mnie sytuacja, która miała miejsce rano. Próbowałam zrozumieć zachowanie przyjaciółki. Olśnienie uderzyło we mnie z ogromną siłą. Usiadłam energicznie, przerażona swoją głupotą. Jak mogłam się tego nie domyślić?! Przecież Monia ma chłopaka! Nadal jest ślepo zakochana w Rafale.  To o niego się tu rozchodzi, po prostu tęskni za nim i jest zła na siebie, że tak zachowywała się w stosunku do Nathana! Czyli jednak nici z pokazania zdjęć Monice, a szkoda. No, ale przecież nie będę jej jeszcze bardziej dołować i wkurzać. Dobra, koniec tego dobrego. Schodzę na dół i robię obiad. Wiem, że to do mnie nie podobne, ale czego się nie robi dla przyjaźni?

_______________________
Jany, powinniście mnie zabić za to, że tak długo nie dodawałam! No, ale niestety teraz nie mam tak dużo czasu.. Nauka, odrabianie prac domowych, konkursy, no i jeszcze doszedł do tego projekt gimnazjalny... jednym słowem masakra. :/ Ale jakoś udało mi się napisać ten rozdział i teraz pozostawiam go waszej ocenie. ^^

Do następnego,
Natalie ♥ 

piątek, 13 września 2013

The Versatile Blogger :D

Nie bardzo ogarniam o co w tym chodzi, ale ok. ;pp

Na początku chciałabym podziękować za nominację Justina1451 i Dreamer :*

Zasady :

  • podziękować za nominację osobie, dzięki której zostałeś włączony do gry;
  • pokazać na blogu nagrodę Versatile Blogger Award;
  • ujawnić 7 faktów dotyczących własnej osoby;
  • nominować 15 blogów, które według nominowanego na to zasługują;
  • poinformować o fakcie nominowania autorów blogów
  To moja pierwsza nominacja, jeszcze raz dziękuję. :3







A teraz te 7 faktów o mnie :
1. Uwielbiam koty, jaszczurki i węże. *-*
2. Moim uzależnieniem jest muzyka i książki. :D
3. Uwielbiam się kłócić. ;pp
4. Jestem strasznym uparciuchem. ^^
5. Należę do dwóch fandomów : TWFanmily i Potterhead ♥
6. Jestem leniem jakich mało. ;ppp
7. Nienawidzę owadów. Brr ;/ 

Cóż znam tylko 8 fajnych blogów, mam nadzieję, że starczy. ;ppp
Nominuję : 

1. http://fremione-ginny.blogspot.com/
2.  http://thewantedstoryyy.blogspot.com/
3.  http://fans-thewanted.blogspot.com/
4.  http://imaginowyswiat.blogspot.com/
5.  http://o-tw.blogspot.com/
6.  http://baby-you-should-be-happy.blogspot.com/
7.  http://thewanted-and-rosalie.blogspot.com/
8.  http://believeinyourdreamsbitchxd.blogspot.com/?m=1

7. "Zły humor? Idziemy na zakupy!"


***Perspektywa Moniki***


Gdy tylko Nat pobiegła do swojego pokoju, ja postanowiłam zrobić sobie gorącą czekoladę. Odniosłam rzeczy do sypialni i zeszłam do kuchni. Z gorącym napojem, wróciłam do pokoju i puściłam "Some Nights" zespołu Fun. Usiadłam na łóżku, włączyłam laptopa i weszłam na GG. Natala była dostępna, więc popisałyśmy trochę. Wciąż byłam na nią zła za tamtą uwagę, ale już trochę mniej. Poszłam się umyć. Relaksowałam się, czując ciepłe krople spływające po moim ciele. Czysta i ubrana w mojego niebieskiego w białe chmurki i gwiazdki pajacyka, postanowiłam odnieść do kuchni pusty kubek po czekoladzie, by nie robić bałaganu. Wychodząc z sypialni usłyszałam dźwięk zatrzaskiwanych drzwi. Nie zwróciłam na to uwagi bo wiedziałam, że to moja współlokatorka. Uważając aby w nic nie wpaść, zeszłam na dół. Odniesienie kubka zajęło mi chyba z 20 minut, bo przy okazji zahaczyłam o salon, przedpokój, łazienkę i jeszcze raz kuchnię. Nie wiem po co to zrobiłam, ale nawet ja sama czasami nie rozumiem moich zachowań. Jak tylko znalazłam się w moim pokoju, wskoczyłam pod kołderkę. Gdy pisałam z Nat, zapytała mnie jak się podobało poznanie naszych sąsiadów. Postanowiłam, że jutro o tym pogadamy.  Teraz nie wiem co o tym wszystkim myśleć, wyglądało to jak sen. Bardzo realistyczny, ale sen. I ten moment, gdy obudziłam się bo poczułam jak ktoś mnie do siebie przytula. Tym kimś okazał się Nathan. Dla każdej innej fanki byłoby to spełnienie marzeń, ale nie dla mnie. Słuchałam ich muzyki, ale nie szalałam za nimi jak inne dziewczyny. W ramionach Nathana czułam się bezbronna i bezpieczna, co było dziwne bo znamy się dopiero od kilku godzin. Nie odsunęłam się od niego , a powinnam. Poczułam wtedy jak opuszcza mnie cała siła, zrobiło mi się błogo. To trochę mnie przeraziło, a to dlatego, że ja mam chłopaka. W zeszłym roku wyprowadził się do Londynu, by zarobić na nowy samochód. Tęskniłam za nim, ale codziennie do mnie dzwonił, pisał sms'y i rozmawialiśmy na skypie. Kochałam go i nie mogłam się doczekać kiedy się w końcu zobaczymy. Nie mówiłam mu nic o przeprowadzce. Postanowiłam, że zadzwonię do niego i powiem o tym dopiero jak znajdę pracę i pozałatwiam inne ważne sprawy. Znów zobaczyłam jego cudowne orzechowe oczy, śliczny uśmiech dzięki któremu aż chciało się żyć dalej. I znowu usłyszałam jego śmiech, przez który robiło mi się słabo a motyle w moim brzuchu urządzały sobie II wojnę światową. Wiem, że nie powinnam dać się przytulić Nathanowi, ale przecież i tak już się nie spotkamy. A tak poza tym to tylko przytulenie. "Dlaczego zawsze przed zaśnięciem nachodzą mnie takie bzdurne myśli?!" - westchnęłam w duchu, trochę zdenerwowana. Powoli jednak uspakajałam się, dzięki melodii płynącej z głośników. Po chwili już spałam.


***Perspektywa Natalii***

Rano obudziłam się wypoczęta, co było dziwne bo położyłam się dosyć późno. Spojrzałam na zegarek i zaniemówiłam. Była 8.00, czyli jak dla mnie bardzo wcześnie. Zdziwiłam się, że tak szybko wstałam, rzadko udawało mi się obudzić o takiej wczesnej porze. "Może to przez pogodę panującą w Londynie?" - spojrzałam przez okno i parsknęłam śmiechem. Na zewnątrz była mgła i padał deszcz. "Nie, to na pewno nie przez to. A może zmiana strefy czasowej?" - rozmyślałam. Wykorzystując to, że nie chciało mi się już spać, wstałam i poszłam się ubrać i odświeżyć. Nie miałam zamiaru nigdzie wychodzić, więc ubrałam szarą bluzę z napisem "I ♥ London" i do kompletu spodnie dresowe w tym samym kolorze a włosy związałam w kitkę. Ubrana zeszłam na dół by zrobić sobie śniadanie i kawę. Tak jak myślałam, Monika jeszcze spała i nie miałam zamiaru jej budzić. Z kubkiem aromatycznego napoju w jednej ręce i z talerzem tostów w drugiej, poszłam do salonu pooglądać tv. Usiadłam na sofie i włączyłam jakiś talk-show. W ogóle nie zainteresowana takimi programami, rozglądałam się po pokoju i wciąż trudno mi było uwierzyć, że naprawdę tu mieszkam. No i jeszcze to spotkanie z idolami Moniki. Wydawało mi się, że to piękny sen z którego za chwilę się wybudzę. Rozmyślenia przerwała mi Monika, która nadal w piżamie poczłapała do kuchni.
- A ty jeszcze nie ubrana? Źle się czujesz? Chora jesteś? - pytałam, przyglądając jej się uważnie. Była blada i miała podkrążone oczy.
- Tak, chora na głowę jestem. - odpowiedziała sarkastycznie, wychodząc z kubkiem herbaty i siadając na fotelu.
- O tym to ja już dawno wiedziałam, ale może jeszcze na coś? - zaśmiałam się, a ona posłała mi wrogie spojrzenie. Ktoś lub coś popsuło jej humor już na początek dnia. A może nadal była na mnie obrażona? Nie, to na pewno nie to.
- Coś się stało? Wiesz, że możesz mi wszystko powiedzieć. - powiedziałam, patrząc na nią wzrokiem zmartwionej, starszej siostry. Monika była ode mnie młodsza tylko o rok, ale czasami wydawało mi się, że jest moją malutką siostrzyczką, którą muszę chronić. Zobaczyłam jak jej twarz łagodnieje.
- Przepraszam, że się tak zachowuje ale po prostu mam mętlik w głowie. Wiem też, że mogę na ciebie liczyć bo w końcu jesteśmy przyjaciółkami. Teraz jednak nie mam ochoty na rozmowę. - odpowiedziała cicho. Podeszłam do niej i mocno ją przytuliłam.
- Ale jakby coś to wal. - uśmiechnęłam się lekko, a ona pokiwała głową.  Wzięłam pusty talerz i kubek, by odnieść je do kuchni. Będąc tam wpadłam na pomysł, jak mogłabym poprawić Monice humor.
- Moniś, a ty o której masz tą rozmowę kwalifikacyjną? - zapytałam.
- O 15.00, a co chcesz? - mruknęła, wchodząc do kuchni.
- A to, że zabieram cię na zakupy. Najpierw jednak musisz coś zjeść, a ja muszę się przebrać. Ubierz się, a ja w tym czasie zrobię śniadanie. - spojrzałam na nią, a jej twarz pojaśniała, Z poprawionym humorem wyściskała mnie, dziękując i mówiąc jaka to ja jestm wspaniała. Ja tylko roześmiałam się i kazałam jej już się szykować. Pędem wybiegła z kuchni, a ja zabrałam się za robienie śniadania.


_________________

TA DAAA Jest rozdział! XDD Przepraszam was z całego serduszka, że nie dodałam go na początku miesiąca jak obiecywałam ale miałam swoje powody. Mianowicie dostałam karę na tableta na którym miałam zapisany rozdział, ale ten problem został już zażegnany. :3 No i nie miałam czasu bo nowa szkoła, trzeba zacząć się uczyć i wgl. ;c Rozdziały zazwyczaj mogą się pojawiać co tydzień, ale nie obiecuję tego. :c No cóż, życzę miłego czytania i mam nadzieję, że ktoś chociaż się trochę stęsknił za moimi rozdziałami. :33

Do następnego,
Natalie ♥